Jacku-org, w kwestii formalnej:
Wg info z marca 2004 onze nigdy sie z rzeczonym AL nie procesowal, tylko mu (tzn. AL) grozil. Mozna sie domyslac, ze publiczne straszenie procesem ladnie brzmi, i wielu osobom/podmiotom psulo by wizerunk (co oznacza ze wymierne straty przynioslny sam proces, bez wzgledu na jego sens i wynik, a wreszcie jak to u nas, przeciagajacy sie). Czyli na ogol mozna dokopac bezkarnie i to za pieniadze podatnika, i taka jest zdaje sie filozofia rzeczonego, co dobrze ujal Paszczu w jednym z niedawnych postow.
[
www.wspinanie.pl]
Tymczasem jednak w sporze z AL, akurat jemu, z racji jego specyficznej sutuacji, faktyczny proces uruchomiony przez onego moglby przyniesc korzysci i nobilitacje. Czyli opisal cos w ksiazce juz X lat temu, tamten grozil procesem na lamach Taternika wowczas majac na niego wplyw jako jego wspolwykonawca, ale nic nie zrobi. A ksiazka sprzedaje sie dobrze.
Poza tym w warstwie werbalnej sfromulowales to tak ze "AL ma os z kradzieza zegarka", a to akurat jemu go ukradli i on za to nie odpowiada. Tymczasem on sie nie procesuje tylko jego straszono procesem, bo oglosil cos co akurat jest prawda i on z tego nie chcial.
A ze udostepnil swe lamy? No taka juz jego specyfika, ale jest w tym przynajmniej w miare konsekwentny, tzn. sluzy za informacyjny wentyl bezpieczenstwa i zbyt wiele nie kalkuluje.
Podsumowujac, akurat on sie nie procesuje, tylko jego goloslownie straszono procesem, za opisanie sprawy o ktorej wszyscy wiedza.
To wszystko jest jednak poza tematem, tylko na goraco musialem uzupelnic/sprostowac wtret Jacka.
Pozdr