no proszę, w zasadzie się z Jerrym zgadzam... Z tym, że jeśli kogoś bawi wspinanie po ospitowanych drogach to czemu nie - jest to świetny trening przed napieraniem w górach. Marko Prezelj, który zrobił filar Spantika w 2 dni (2 przejście, pierwsze trwało tydzień) powiedział, że bez treningu DT nie przyszłoby mu nawet do głowy łoić pewnych ruchów 5m nad przelotem jak to tam właśnie robił. A akcji na McKinleyu to chyba nie musze przypominać.
Nie watpię, że Delong ro rozsądny facet i on nie spowoduje zniszczen w skałkach. Problemem są jego naśladowcy, którzy takich hamulców, jak pokazuje praktyka, nie mają. Dlatego lepiej jest ogólnie uzgodnić, że na jurze dróg klasycznych nie łoimy, a od tej zasady przyjąć dyktowane zdrowym rozsądkiem i charakterem skały wyjątki. Te wyjątki byłyby uzgadniane niejako "lokalnie". Jasne, że jeśli na Zakrzówku są fragmenty skał, które w pewnien naturalny sposób i za zgoda użytkowników mogą byc predystynowane do DT - to tylko lepiej! My w wawie mamy bunkry, ale u nas też dostrzegliśmy, że i beton wszystkiego nie zniesie.
pozdrawiam