Jim Donini powiedzial kiedys: "drytooling- it's something we used to do when we couldn't score a date for a weekend" (czyli cos co sie robilo, gdy sie nie mialo randki na weekend). mysle, ze drytooling (a jak zauwazyl Andrzej w innym poscie poprostu zimowe, mikstowe wspinanie) jest samo w sobie tak sama slepa uliczka jak kucie chwytow na drodze. to jest cos, co powinno podnosic umiejetnosci alpinisty, natomiast chodzenie po ospitowanych drogach z dziabami jest podobne bez sensu jak jak kucie majzlem. prosze zauwazyc, ze cala czolowka ludzi uprawiajacych ten sport przenosi swoje umiejetnosci na wieksza arene. bardzo polecam artykul o drodze "howse of cards" w 3cim Alpiniscie. Zreszta bardzo dobrze pisal tez o tym wszystkim Rafal Slawinski, a wiem, ze jego artykul zostal wydrukowany w taterniku-chyba b dobrze ujal cala ta sprawe i wyjasnil wiele z omawianych tu spraw, bo przeciez te trendy wspinaczkowe sa juz tutaj od calkiem kilku lat (ja pamietam przstawianie sie do takowej wlasnie drogi juz w 96 roku). osobiscie uwazam, ze zarowno w angielskim jak szczegolnie w polskim sama nazawa dry-tooling nie ma sensu (czemu polacy sa tak zafascynowani angieskim i adoptuja wszystkie slowa np newsy to tez jest dla mnie nie do zrozumienia). bo tak patrzac z persperktywy czasu, to od samego poczatku istnialo wspinanie mikstowe, a to trawka, a to troszke lodu a tu skala. zreszta sama definicja wspinania mikstowego wg szkotow (bo tam sie to zaczelo) jest taka, ze latwiej jest przeloic ta droge z dziabkami niz bez. pewnego rodzaju mutacja nastapila w kanadzie, gdzie ludzie nie chcieli czekac, az sople dojda do podstawy sciany i zaczeto loic po skale do lodu. duzo mozna by bylo na ten temat gadac, a swoje milczenie na forum w sprawach etyki przerywam tylko dlatego, ze mam akurat z tym tematem sporo do czynienia i dosc sporo sie wspinam w gorach skalistych, tak ze mam mozliwosc obserwowania pewnych trendow w miare z bliska i bez "filtrow" magazynow wspinaczkowych.
moze to co teraz powiem zaboli mistrzow stylu dry-tool w polsce, ale musze przyznac, ze lojenie ospitowanych drog sportowych w skalach tylko pokazuje absolutny brak wizji mozliwosci rozwoju i jako taki rozwoj ten zatrzymuje. wspinajac sie wiele lat temu na kuluarze kurtyki (dawniej byla to taka srednio ambitna droga lodowa) widzialem wiszace sople z okapow na prawo. terenu takiego, o ile pamietam jest od zajebania, nawet w skalach, bo jak sie troche pochodzi, to rzechu jest pelno (przykladem moga byc cale polacie na "Czystej", ktora to nota bene wcale taka czysta nie jest), tak ze wytarczy tylko troszke duszyc rupe a nie isc na latwizne.
szalony, jesli idzie o nowoczesny szpej, to musze powiedziec, ze np nowe raki CM sa znakomite, lekkie, jesli idzie o dziaby, to chyba modyfikowane sa lepsze.
to tyle na te tematy, ja juz zamilcze, bo obiecalem sie wiecej na takie tematy nie wypowiadac. mam nadzieje, ze zdrowy rozsadek zwycieza, bo jak juz wiele razy mowilem - zakazy tego nie beda w stanie regulowac.
"Cough cough, excuse me while I wipe the spray off my face" Will Gadd