moze jest to luzno zwiazane z kwestia co zrobic zeby jakies skaly w Polace zostaly ale...
ostatnio po raz pierwszy sprobowalem drytoolingu. mam pewne doswiadczenie na drogach typowo skalnych w tatrach przechodzonych zima i powiem szczerze ze drajtooling wydal mi sie czyms bardzo nianaturalnym dla wspinacza i ingerujacym w skale i przyrode. tradycyjne wspinanie zima w tatrach czyli 'jak siada dziaba to z dziaby a jak reka to reka' jest czyms sto razy bardziej naturalnym. nie wiem moze taki mieszany styl przestaje byc efektywny w duzych trudnosciach ale tak wogole to wydaje mi sie ze popularnosc drytoolingu w Polsce wynika z negatywbych aspektow popularyzacji wspinania w naszym kraju i checi latwej (na latwych ospitowanych drajtoolingach) zimowej przygody wspinaczkowej. nie mowie o "niezlych kolesiach" przed ktorymi chyle czolo ale ten najazd na Jure to pewnie nie oni tylko jacys leszcze co im sie nie chce dymac w Tatrach a chcieliby sie zima powspinac i wiedza ze tam skala jest wiec mozna poskrobac i porobic zdjecia. pewnie zranie niektorych fanatykow ale drytooling wydaje sie troche zmutowana forma wspinania szczegolnie w kraju ktory ma tak malo a zarazem tak urokliwej skaly. szczerze mowiac nie chcialbym aby ci "ekstremalisci" zaczeli loic z dziabami i rakami w lato w skalach i tatrach a do tego, bez odpowiedniej reakcji srodowiska, ta wykrecona troche dziedzina moze doprowadzic.
pozdrawiam