Kolego, chyba Cię pokręciło z tym asfaltem. Przyrodę należy ujarzmiać. Im więcej asfaltu tym lepiej. Z łezką w oku ogląda się stare filmy i fotki z lat 50-tych i 60-tych pokazujących, że autobusem czy samochodem można było dojechać LEGALNIE aż pod schronisko. Jeszcze całkiem niedawno bo do początków demokracji autobusy jeżdziły na Włosienicę a w tym co póżniej było Chatką Ascety urzedowali parkingowi. Teraz zamiast kulturalnie i wygodnie autkiem to albo trzeba zapieprzać ponad godzinę w tłumie turów (to jeszcze pół biedy) ale slalom obok cuchnących KONI ciągnących ceproloty brzydzi do cna. Na marginesie, studiując literaturę górską w wątku Tatrzańsko-ochraniarskim doszukaliśmy się np. takiego fantasycznego fragmentu autorstaw Walerego Eljasza-Radzikowskiego z drugiej połowy XIX WIEKU a będącego kawałkiem opisu wycieczki grupy miłośników Tatr do Doliny Jaworowej: (....) Coś zaszeleścilo w krzakach przed nami. To żmija USTĘPOWAŁA nam drogi. Ugodzona kijem w grzbiet ,została na miejscu.(...). Tak oto nasi dziadowie mieli zdrowy stosunek do tego co w przyrodzie niemiłe.
DŻOPODŻORI