Przecież tłumaczyliśmy juz na tym wątku z Iwoną Maleki, jak to wygląda w rzeczywistości, bo w przeciwieństwie do wielu wypowiadających się tu osób my tę drogę zaliczyliśmy. Od obozu I do samego szczytu jest to ciąg poręczówek (niekiedy w nadmiarze i nawet tam gdzie w ogóle nie są potrzebne), więc trudności są mniej więcej takie jak na Orlej Perci w zimie. Nie ma żadnej możliwości (i nie ma też żadnego sensu) szukanie trudności na siłę (np. omijanie poręczówek albo nie wpinanie się do nich - równie dobrze możesz powiedzieć, że Orla Perć jest dużo trudniejsza, jak nie bedziesz korzystał z łańcuchów i drabin, pewnie można, tylko po co?!, przecież to i tak nie będzie znaczyło, ze ją przeszedłeś, jakby była w stanie "dziewiczym"). Twoja uwaga, że gość powie Ci po powrocie z czego korzystał, a z czego niego, wybacz, jest kompletnie bez sensu. No bo co, szedł, szedł, przed nim plątnanina poręczówek, tłumy ludzi, szerpów, turystów, i kogo tam jeszcze naniosło, a on sobie wybiera, ok. to tu się wepnę, a tu nie, tak to sobie wyobrażasz? Pomyśl chwilę.