Z tego, co czytałem, Iwona ps. Maleki ani razu nie sugerowała, że uważa się za kogoś innego niz turysta wysokogórski, nie dawała też do zrozumienia, że spokojnie poradziłaby sobie na Evereście i na Ama Dablam bez Szerpów i lin poręczowych. Przeciwnie, kilkakrotnie podkreślała, że bez tego wspomagania nie miałaby żadnych szans. Jaki sens ma zatem Twoja pisanina? Mam co prawda pewien trop. Używanie literówek PO (np. POtrafiacyPOlak, POdkradl) świadczy niechybnie, że mamy w Twojej osobie do czynienia z agresywnym przedstawiecielem PISmactwa wszelakiego rodzaju, a to wiele tłumaczy. Zrozumieć znaczy wybaczyć. A tak przy okazji - wejście Iwony na Everest rzeczywiście odbyło się zapewne w stylu dalekim od doskonałości, przypominam jednak, że 95% polskich wejść na Everest było stylowo identycznych (tzn. ze znacznym wspomaganiem przez czynniki zewnętrzne), a już na pewno wszystkie kobiece. POnadto, gdyby na II Uskoku nie było zamontowanej drabiny i nie był on dodatkowo jeszcze poręczowany, to ilość wejść od tej strony na Everest wynosiłaby co roku 0 (słownie: zero). W końcu nawet udana próba Ankera nie była tak do końca w 100% przedsięwzięciem samodzielnym, co doskonale widać na filmie. Co zatem znaczą te Twoje uwagi o chowaniu przed Maleki lin i Szerpów - Bóg raczy wiedzieć. Dzisiaj nikt tak już po Himalajach nie chodzi, wyjąwszy Urubko, Stecka i paru innych.