> czy uważasz,
> że jak na ferracie będzie dużo ludzi
> (świadków) i strącisz komuś kamień na głowę
> to sie wywiniesz od odpowiedzialności?
Przecież nie rzucam kamieni specjalnie. Spadają, jak się je potrąci, czasem spadają same, nie wyobrażam sobie, by ktoś miał za to odpowiadać. Czy wg Ciebie jak widzę, że ktoś jest pode mną, to powienienem zamierać w bezruchu i czekać, aż do mnie dojdzie?
Przy wspinaniu to samo - kiedyś się wbił na drogę pode mną jakiś szalony zespół, mimo, że pod startem leżały nasze rzeczy, mimo, że krzyczeliśmy do nich z góry (pewnie nie było słychać, ale zobaczyć się na pewno dało) i tak się akurat złożyło, że dziewczyna na starcie drogi dostała kamieniem strąconym przez mojego partnera 4 wyciągi wyżej. Dostała w obojczyk, zemdlała i trzeba ją było wysłać do szpitala. Nie wyobrażam sobie w tym kontekście jakiegokolwiek pozwu o odszkodowanie, a tym bardziej szans na wygranie sprawy - nawet gdybyśmy złożyli oświadczenie na piśmie, że kamień został strącony przez nas (w wyniku zwykłej działalności wspinaczkowej).
Nie widzę sensu zabezpieczać się przed tego rodzaju ryzykiem. Gdy wykupuję polisę to liczę, że mój ubezpieczyciel opłaci koszta związane z tym, że to ja dostanę kamieniem, niezależnie od tego, kto ten kamień strąci.