Grzegorz Nocuń Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> ...z treści postów br3
> wynika potrzeba towarzystwa osoby znającej teren
> i specyfikę poruszania się po ferratach,
Może, ja przyznam, że tego wyczytać "z postów na forum" nie umiem.
Od pierwszego mojego wyjazdu w Alpy w 1997ym nigdy nie miałem przy sobie osoby z większym doświadczeniem niż moje. Mapę miałem zawsze. Ferrat przeszedłem jakoś tak 30i (pierwszą lonżę skręciłem na podstawie artykułu z "taternika" :-) ). Czterotysięczniki zaliczyłem raptem cztery, ale zawszeć, parę jeszcze pomniejszych górek (wliczając takie 1500 :-) ).
W zejściu miałem nieraz "jaja", mgłę, drogę którą nie należało schodzić, głębokie załamanie pogody, burzę pod szczytem i niżej itp.
Najwyraźniej ja byłem/jestem "nierozsądny", bo te wszystkie przygody po pierwsze przeżyłem, po drugie prawdę mówiąc nie było to wcale takie trudne, po trzecie te alpejskie wspomnienia są jednymi z najwspanialszych w całym moim życiu, cenię je nawet wyżej od większości tatrzańskich wspinaczek właśnie dlatego że to było "trochę dalej od domu", a wreszcie po czwarte, bo musiałem sobie z tą mgłą, wyborem drogi, śnieżycą itp. poradzić sam (podkreślam, że jakoś tak nie było to dla mnie w Alpach specjalnie trudne).
Oczywiście, zależy co kto lubi.
Oczywiście też, zdarzają się tacy, którym nie dopisało "szczęście".
Pozdrawiam!
Gruby
Picie alkoholu szkodzi zdrowiu! Moje wypowiedzi na forum, w szczególności wyrwane z kontekstu lub odczytywane niewyraźnie przez osoby nietrzeźwe, nie są spożyciem.