02 cze 2011 - 18:45:13
|
Zarejestrowany: 16 lat temu
Posty: 6 341 |
|
Micaj Napisał(a):
> Ja jak słyszę komendę mam auto, to WIEM, że
> POWINIENEM przestać asekurować, bo mój partner
> chce sam zjechać w przyrządzie. Widocznie ma
> jakiś powód.
Wolałbym, żebyś (jako zawodowy instruktor) napisał inaczej:
Jak słyszę auto, to odpowiadam NIE ASEKURUJĘ i wypinam przyrząd dopiero, gdy usłyszę OK, lub inne potwierdzenie. Nie chodzi tylko o ryzyko popełnienia błędu wynikającego z różnego rozumienia komend lub wspinania się z nowicjuszem. Chodzi też o ryzyko związane z masowością tego hobby, czyli z tym, że coraz częściej nie możemy mieć pewności, że komenda auto pochodzi od naszego partnera.
Jest dla mnie jasne, że stali partnerzy wspinający się na odludziu mogą skrócić ten dialog do jednego słowa "auto", ale dla Ciebie, jako dla instruktora, powinno być ważne, że ludzie, których uczysz, mogą się niespodziewanie natknąć na kogoś "naumianego inaczej" - a redundancja w sprawach bezpieczeństwa nikomu jeszcze nie zaszkodziła. Myślę, że uczenie ludzi, że mają dodatkowo potwierdzać koniec asekuracji, jest tak samo ważne, jak uczenie, że mają sprawdzać partnerowi węzeł albo sposób zapięcia uprzęży. Doświadczony zespół może z tego zrezygnować, ale ta rezygnacja powinna być opcją, nie obligiem.
Nie możesz pisać w tym wątku ponieważ został on zamknięty