mloskot Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Nie przypierdoliłem sie do Boltona.
> Przypierdoliłem sie do procederu publikowania i
> rozpowszechniania materiałów chronionych prawem
> autorkim w sposób który to prawo łamie.
> Sa ludki co sie ze mną nie zgodziły, a szukając
> auto-wybielacza dla przypuściły wyskok
> osobisty.
Skąd u Ciebie założenie, że skoro takie jest prawo, to już jest słuszne, dobre, sprawiedliwe itd.? Kiedyś prawo autorskie było zupełnie inne, skąd wiesz, ze to obecne jest lepsze? Może własnie jest gorsze? Nie brakuje opinii artystów i twórców, że obecnie obowiązująca wersja prawa autorskiego jest zła i jedyne czemu służy to wielkie korporacje takie jak Sony, Warner itd. oraz organizacje pokroju RIAA czy MPAA. To że ktoś wymyślił kiedyś jakieś prawo, nie znaczy że jest ono słuszne. Narzucanie innym swoich poglądów (jak to tu czynisz, każąc nam nazywać ściąganie z sieci "złodziejstwem") jest wspaniałym przykładem jednomyślności socjalistycznej w której możliwa jest tylko jedna wersja. Nawet nie dopuszczasz do siebie myśli, że dla niektórych sprawa może wyglądać zupełnie inaczej tak jak to zresztą opisali, a Ty dalej swoje. Jak ktoś będzie chciał to kupi. Jak nie będzie chciał to nie kupi. To czy będzie miał ściągniętą wersje z netu niewiele zmienia. Nie Ty jesteś tutaj sędzią i nie wiem skąd aspiracje do takiej pozycji - wcale nie jesteś kryształowo czysty skoro jeszcze nie doniosłeś albo nie rozwiodłeś się ze swoją żoną-złodziejką (Twoje słowa! nie moje!) - przymykanie oka to też przestępstwo, więc...?
Kiedyś ochrona praw autorskich trwała kilka lat od opublikowania dzieła. Teraz trwa przez kilkadziesiąt lat... od śmierci twórcy. Komu to służy, bo na pewno nie twórcy, skoro on już nie żyje. Jaka jest wartość takiego przewodnika wspinaczkowego np 10 lat po wydaniu? A 20 lat po wydaniu? Bronione przez Ciebie prawo autorskie sprawia, że skopiowanie tej pozycji za jakieś 150 lat z dużym prawdopodobieństwem wciąż będzie "złodziejstwem", więc sorry.
Pytanko - jeżdżąc samochodem przestrzegasz 100% przepisów o ograniczeniu prędkości, zasadach parkowania itd. czy może dajesz sobie prawo do ignorowania głupich przepisów? Czy jeśli to robisz (ciekawe kto tego nie robi...), to mogę nazwać Cię "mordercą"?
Kolejny przykład. Kupię sobie coś w sklepie. Przetestuje i okaże się, że jest do niczego albo że jest zepsute, więc idę to zwrócić ewentualnie oddać do naprawy. Klient jest zadowolony. Inna sytuacja - idę do kina obejrzeć film. Nie mogę wcześniej sprawdzić czy jest dobry, bo przecież to by było złodziejstwo. Zapowiedzi i recenzje nie są wiele warte. Zostają serwisy typu metacritic czy rottentomatoes, ale tam wiarygodna średnia pojawia się dopiero po jakimś czasie, a wtedy filmu już np. nie ma w kinach. No więc idę w ciemno. Film okazuje się totalnie lewy i beznadziejny, albo po prostu akurat mnie się nie spodobał. Myślisz, ze mogę żądać zwrotu kasy albo że ktokolwiek się mną przejmie? Jeśli przykład z filmami jest zły, to przenieś go na książki, gazety, muzykę czy gry komputerowe.
4\/3!!
......nihil verum nisi mors......
........only death is real........
::
distortos - C++11 RTOS ::
distortec.com ::
freddiechopin.info ::
last.fm ::