Nie dalej jak w październiku leciałem do Genewy z całym szpejem także biwakowym.Musiałem dowieźć sprzęt więc miałem go:32kg w głównym(limit20kg) i podręczny 6kg.Wylatywałem z Wa-wy Lotem.I pani ważąca w ,,okienku" LOToskim wysłała mnie do kasy .Zabuliłem 500zł.Ale liczyliśmy się z tym.Natomiast wracając oddawałem bagaż w Genewie u pani która obsługiwała kilka lotów,także LOToski.Nadbagaż 10 kg.I bez mrugnięcia puściła.Jeszcze na zakręcie popchnęła, bo plecak był za szeroki.Miała po prostu w nosie czy polski samolot będzie za ciężki.Nie jej biznes.I nie jej się płaci za nadbagaż.