astrodog Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Wstyd, ze trzeba takie rzeczy po raz setny
> tlumaczyc, ale zrobie to dla Ciebie. Moze ten
> umyslowy talib Bula tez przy okazji posklada te
> literki, choc na zrozumienie nie licze.
> Przyjrzyjmy sie problemowi oczami Talibow.
> Najpierw Talibowie Trad (dalej TT)- obijanie jest
> Zlem. Zawsze. Kto powiedzial, ze kazdy musi
> wszedzie wejsc? Udawanie, ze wspinaczka to tylko
> wysilek fizyczny i mozna zrezygnowac z wysilku
> psychicznego jest jak picie wina z zatkanym nosem.
> Pozwolmy pieknym lecz za trudnym liniom zaczekac
> na Mozartow nastepnych pokolen.
>
> Teraz Talibowie Sportowcy. Juz od dawna to nie
> zdobycie szczytu jest celem. Cel to pokonanie
> trudnosci - im wieksza trudnosc wspinaczkowa tym
> lepszy wspinacz. Cala reszta to plewy. Asekuracja
> nie jest celem tylko niezbednym srodkiem. Bic
> spity wszedzie, jak sie komus nie podoba to niech
> sie nie wpina (cos Ci to przypomina?), dokuc
> chwyty gdzie zapomniala to zrobic natura (znowu
> cos swita?).
>
> Teraz pojawia sie pytanie: ktora z tych prawd jest
> absolutna?
> Odp: zadna, bo sa cale regiony bedace
> wspinaczkowymi Mekkami, ktore nie zaistnialyby
> gdyby nie obijanie, ale sa tez regiony ktore sa
> obecnie wspinaczkowymi Mekkami, lecz po obiciu
> popadlyby w zapomnienie bo wialoby z nich nuda i
> sredniej jakosci skala.
> Dlatego na calym swiecie lokalne spolecznosci
> wspinaczkowe wypracowuja w tej kwestii kompromisy,
> ktorych srodek ciezkosci zalezy od takich detali
> jak: rodzaj skaly, jakosc i ilosc dostepnej
> asekuracji, tradycji i historii (lub jej braku w
> danym regionie) wspinaczki.
> W Tatrach taki kompromis nazywa sie TBM i nikt nie
> kwestionuje jego litery, choc oczywistym jest, ze
> w pewnych kwestia pojawiaja sie dyskusje.
> Glosy oszolomow reprezentujace stanowisko TT:
> wypierdolic wszystkie spity bo to Gory a nie
> skalki i tu i tak nigdy nie bedzie bezpiecznie,
> jak i glosy Rydzykow - obic wszystko, a komu sie
> nie podoba, niech sie nie wpina,to kurwa zarty.
Castrodogu (bez urazy, chciałem nawiązać do zawzietego mówcy zza oceanu), rozpisałeś się pieknie i ujmująco. Osobiście nie jestem sympatykiem żadnej z talibogrup wymienionych przez Ciebie. Jak już pisałem kiedyś, pusty śmiech wywołuje u mnie marudzenie różnej maści twardzieli, że ktoś dobijając spita w trudnosciach "popsuł" im drogę. Buła ma rację, że jeśli komus przeszkadza jakiś jeden stały punkt, to po prostu zbywasz go lekceważącym milczeniem i pomykasz dalej. Sam tak robię i cieszę się pełnią doznań nawet na "zepsutych" drogach. Żeby było jasne: nie oznacza to, że jestem zwolennikiem wbicia kilku wagonów kotw (kotew?) w Tatrach ani szczególnego ułatwiania wspinania w ten sposób. Uważam, że w miejscach które zostały do tego przeznaczone, wszystkim (łącznie z przyrodą) wyjdzie na dobre, gdy stare haczywo zostanie zamienione na odpowieniej klasy stałą asekurację. Dróg na działanie z własną asekuracją, na pewno nie zabraknie w najbliższym stuleciu.
Z marud (co to ktoś im jednym spitem odebrał chęć życia) na tej grupie można by sformować pułk, podobnie jak z przeciwników ABS-ów, TCS-ów i ESP na forach motoryzacyjnych. Jak już ktoś kiedyś zauważył, rejony obite w Tatrach wciąż cieszą się powodzeniem, za to ściany "soute" swiecą" pustkami, ale w dyskusjach modnie jest się pokazać od twardej strony typu "łoję tylko na własnej, reszta dla gejów".