Nie czuję się super ekspertem w w/w kwestii, ale wspinam się ostatnio trochę w rejonach "górskich" na drogach tworzonych przez Włochów, Francuzów czy Hiszpanów. Wspinałem się też na większości niżej wspomnianych przeze mnie dróg na mnichu.
Wnioski niestety nie są zbyt optymistyczne dla Was. O ile osoby (np. Oviglia), które w przeszłości dopuszczały się różnych praktyk w stylu kucia, czy obijania z przesadą, to teraz się rehabilitują tworząc drogi zgodne z duchem czasu - czyli bez "mordowania ringami wszystkiego co się rusza". Nie mówię już o młodych gniewnych np. Favressach, którzy na ostatniej swojej drodze nie zostawili nawet pętelki...(nie chcę oczywiście takich realizacji porównywać do Mnicha, chodzi mi tylko o pokazanie "światowych" tendencji). Nie jestem zagorzałym tradowcem, raczej wychowałem się na wspinaniu sportowym...
Do rzeczy:
Drogi typu Metalika, i cała reszta w tym stylu są obite duuuużo gęściej niż skałkowe drogi w np. Ceuse, i są też duuużo bardziej spreparowane (poklejone, podkute) niż było to potrzebne... Nawet taki Petit robiąc swoją drogę na Grand Capucin nie pozwolił sobie na wpierdolenie takiej masy żelaztwa z klejem jak Wy na "ekstremalnych" drogach na Mnichu. Nie odbieraj tego Osobiście, ale jak chcesz oceny tej części pracy to myślę, że Metalika i jej kombinacje (misterium) to po prostu wandalizm w stylu lat 80-tych...
drogi typu american beauty, superata - dolne, płytowe wyciągi bez sensu gęsto obite, wachowicz rysa za gęsto obita - Piola na takiej drodze wbiłby jednego, dwa spity i byłoby o.k. - zamordowaliście tą drogę...
Oczywiście należy docenić oczyszczenie Mnicha z całego starego żelaztwa i wymiecienie częsci kruszyzny.
Biorąc jednak pod uwagę niewielką ilość ładnej skały zbyt pochopnie zniszczono obiciem i spreparowaniem skałę Mnicha. Paszczakowi udało się obronić przed Wami tylko łatwiejsze drogi (częściowo - kosiński, czy międzymiastowa też zniszczone...).
Wybierzcie się np. teraz na igły od południa, to zobaczycie jak się reekipuje i tworzy nowe drogi... Zresztą o czym tu mówić, jeśli Korczak w zeszłym roku malował ograniczniki na Pochylcu... Trochę to przykre, ale zostaliście ze swoim wspinaniem w latach 80-tych, kiedy inni -włosi, francuzi (nawet z waszego pokolenia) się rozwinęli. Tym bardziej przykre, że to wszystko kosztowało Was duuużo pracy... no ale nie było przymusu ;-)
Casus Mamutowej z przykręcaniem ponownie sztucznych chwytów to też kuriozum... ale to inny temat.
Na szczęście można się teraz wspinać swobodnie na całym świecie... a wy kujcie sobie tą mamutową, pochylca - tam jeszcze jest tyle możliwości ;-) pozdrawiam