A według mnie Szalony poruszył kilka ważnych myśli i chwała mu za to. Przede wszystkim to, że nie wszyscy wspinacze to dzielni wielbiciele czystej natury o szlachetnym obliczu. Wspina się bardzo dużo zjebanych osób, ze zjebanym ego, zjebanym podejściem do życia i wspinania i nie należy ich akceptować, tylko dlatego że się wspinają, nawet jeśli wspinają się dobrze.
Druga poruszona sprawa jest taka, że czasy się zmieniają, realia też i nie ma co się bunkrować w poglądach, tylko trzeba je rewidować na bieżąco. Jedną z oznak tej zmiany czasów jest to, że za parę lat prym będą wiodły we wspinaniu osoby które zaczęły się wspinać w wieku dziecięcym i dzięki rozwiniętemu sponsoringowi mogły zajmować się tylko wspinaniem i niczym więcej. W Polsce z tego co widzę dookoła przyjęła się tendencja do uważania wspinania za sport który nie jest komercyjny [sic!], który uprawiają osoby nie chcące wpaść w nurt sponsoringu, a raczej cieszyć się wolnością na skale i poza nią. Wszystko fajnie, ale za parę lat pozostanie tylko pierdolenie na Brytanie, bo prawdziwe wspinanie będzie się odbywało z dala od Polski i polskich wspinaczy. Może więc zamiast tego ruszyć w promocję i wysłać takich naszych Dudków, Haładajów i Ociepki na całoroczne wakacje, zróbmy ze wspinania zawód i niech się wspinają, skoro potrafią, tak jak szewc buty szyje.