>A czego konkretnie żałujesz?
McAron uprzedził mnie trafiając właściwie w sedno moich żalów.
>Wspinacze na Zakrzówku nie tracą nic, mogą tylko zyskać na pokazaniu swojego >zdroworozsądkowego podejścia w klimacie "zrównoważonego rozwoju".
Nie mam pojęcia w jakim wymiarze zbudowanie blokowicha może realizować ideę zrównoważonego rozwoju. Nie warto mieć złudzeń, że inwestor będzie chciał zrobić cokolwiek innego niż wycisnąć z możliwego do zabudowy terenu każdy centymetr powierzchni użytkowej, żyłując parametry bez litości. Taki biznes.
Wspinacze, obawiam się, że mieli g. do powiedzenia, więc ich postawa wyraża co najwyżej pełną elegancji rezygnację przy zaspokojeniu ich podstawowych postulatów. Wbrew pozorom wspinacze tracą bardzo wiele, o czym wspomniał już McAron. Dla mnie to dużo, aż za dużo, żeby nie żałować niczego.
Co zyskają wspinacze? Dodatkowe tysiące ludzi na skałkach oraz ulicę przelotową Kapelanka - Ruczaj. Wiesz jaki jest ruch na tym kierunku - dupny. I teraz 90 % tego ruchu będzie się radośnie przepychać ulicą wyłom w odległości kilkunastu czy nawet dwudziestu kilku metrów od południowych połaci baby jagi (tych drajtulowych). Już pod skałą poczujesz się jak na alejce na błoniach (laski bywają, owszem, widokowo pyszne), a już po drugiej wpince będzie tak jakbyśmy się wspinali na elewacji przy alejach. Moim zdaniem chujnia.
Co mogą zyskać według Ciebie, dzięki swej pełnej umiaru postawie ?