W pełni popieram powyższe.
Warto też przyjrzeć się który radny jak głosował, bo wielu odstawiło kawał dobrej roboty dla inwestora (także poprzez nieobecność). Jako krakus z pochodzenia choćby o to głosowanie żywię personalne urazy do radnych w których wierzyłem, i zmienia mi się pogląd przed następnymi wyborami lokalnymi. O Majchrowskim nie wspominam, bo jak sądzę nikt, kto mieszka w Krakowie więcej niż kilka lat nie ma złudzeń, kim jest. A jego postawa wobec Zakrzówka - klasyka gatunku.
Opowieści inwestora można spuścić w kiblu - każdy wie jakie teraz, po bojach o zgodę, będzie miał priorytety. Kąpielisko, ławeczka, śmietnik, deptak oraz dostęp do skał i zalewu nie przyniosą gotówki, wzbogacić się można jedynie na sprzedaży lokali użytkowych, więc będziemy świadkami kolejnej chamskiej rozbudowy w centrum krakowa i wcale sie nie zdziwię, jesli na (nieokreślony bliżej) czas "realizacji inwestycji" w pizdu siatką zagrodzą to, na czym nam zależało i nigdzie nie będzie można wejść bo będą ciecie z jakiegoś juwentusa czy justusa penetrować teren.
A jesli kiedyś oddadzą teren dla ludzi, to już nie będzie mozna na sadystówkę czy freneya przyjśc z psem (albo piwem) bo jak przystało na teren parku miejskiego wyjątkowo tragiczna w tym mieście straż miejska będzie jeździć i wlepiać po dwie stówy za cokolwiek.
Gorzkie to wszystko. I po raz kolejny widać, ile głos mieszkańców i faktyczny interes miasta waży wobec pieniędzy, układów i urzędniczej sitwy Krakowa.
Będzię okrutnie żal tego miejsca, o niepowtarzalnym klimacie.