problem w tym, że to jest tyle pracy, że nie da się tego robić z doskoku i pracując gdzie indziej
raczej coś innego może być dodatkową pracą
co zaś do gadania z którego coś wynika lub nie - czasami na efekty trzeba poczekać dłużej, bo nie jest łatwo, zresztą uważasz, że NS nic nie zrobiły do tej pory?
Jacooś przecież był rozliczany z tego co robi przed całą Radą NS - co miesiąc mieli i mają skypokonferencje
"Przyznasz, że lekką niezręcznością jest nakłaniać ludzi na zrzutkę na pensję dyrektora i to taką by się mógł utrzymać, zadługo żyłaś chyba w prl'u. "
w prl zaliczyłam część edukacji, ale nie pracowałam - za to pracując społecznie wiem ile czasu to zajmuje, zwłaszcza jak trzeba negocjować, pertraktować i walczyć o coś, co nawet nie tyle chce się zyskać, ale traci i chce się to utrzymać
przekaz, prośby i nakłanianie ludzi - mogą być kierowane w różny sposób, nie każdy trafi do każdego
ale jakikolwiek by on nie był - zawsze znajdzie się ktoś komu się nie spodoba
a nie to w tym jest najważniejsze
Tu nie o to chodzi, żeby Jacoosiowi znajdować pieniądze na zajęcie, bo pewnie jest wiele rzeczy, które mógłby w życiu robić, tylko o to, że tak mało osób czuje, że sytuacja jest poważna i za chwilę będzie problem z dostępem do skał. NS liczyły, czego nie ukrywają, na większe wpływy z 1%.
To te wpływy z 1% były powodem takiej a nie innej prezentacji Biedrunia - to, że reakcja ludzi była taka a nie inna na kfg - to kolejny problem. To miała być jednorazowa akcja, ale dlaczego wcześniej tak mało osób wpłaciło? Może akcja była za mało nagłaśniania, do zbyt małej liczby ludzi trafiono? jeśli tak - to znaczy, że coś więcej trzeba zrobić a więc - jeszcze więcej pracy będzie trzeba w to włożyć...
pozdrawiam serdecznie
Ditta