Byłem dziś prubując usunąć feralne ringi, 2 kilowy młot i łom nie dały im rady,
dokładniej jeden udało się rozruszać (pierwszy na którym procedura była wymyślana) kręci się w zakresie nastu stopni wokół własnej osi, reszta - gięła się i nic. Koniec końców wszystkie zaklepałem do skały i będę musiał jechać z jakąś pilarką kątową (jeśli nie mylę nazwy) aby ringi wyciąć. Przyglądałem się też łączeniu skała - klej, nie było najmniejszej - zauważalnej na oko szczekiny (po walce młotem i łomem), jedyne co odchodziło to klej w poszerzeniu na uszko ringa. Wygląda więc na to, że takie czyszczenie (poza jednym niedość starannym ringiem) działa, podkreśla "wygląda na to" a NIE na pewno.
Pozdrowieni
Szczepan
P.S. Czy PZA dysponuje taką pilarką? - końcówką nakładaną na wieratrkę? czy czymś czym te rigi da się wyciąć?