Re: Wiązanie / wpinanie się do zjazdu

Witam,
To jeszcze coś napiszę... bo opisałem jak szkolę. A teraz jak zachowuję się na co dzień, gdy sprawa dotyczy mnie. Tym bardziej że wypowiadają się doświadczeni wspinacze.
Dygresja: w opisanych sposobach opuszczania (!) lina piłuje ringa dwukrotnie - przy opuszczaniu i przy jej ściąganiu (juz oczywiście leciutko).
Ja wolę zjeżdżać, a nie być opuszczanym. Czyli: wpinam auto w stanowisko, zabezpieczam linę przed ucieczką (to było już opisane na kilka sposobów), rozwiązuję się, przeciągam mniej więcej połowę liny przez stanowisko, po upewnieniu się że oba końce sięgają Matki Ziemi lub miejsca gdzie chcę zakończyć zjazd, wpinam przyrząd zjazdowy (najczęściej asekuracyjny, w mojej "karierze" były to kolejno: płytka Stichta, kubek, reverso, reverso 2, reversino, a teraz ATC Guide. Kiedyś dawno temu także rolka zjazdowa na podwójną linę) w dwie żyły, obciążam, wypinam auto i jadę (niestety z lenistwa najczęściej bez autoasekuracji, choć w górach prawie zawsze z nią). Zjeżdżając wypinam przeloty, lub, jeśli partner sobie życzy zostawić je w punktach, tylko line z nich.
O zaletach i wadach nie ma co pisać, forum czytają mądrzy ludzie.
Pozdrawiam, Włodek.