Wspinam się od 20 sezonów - od samego startu trenowałem - podobnie jak w innych sportach, które uprawiałem wcześniej - uważałem trening za podstawę postępu. Na początku lat 90-tych, gdy byłem czynnym zawodnikiem, przerobiłem różne metody trenigowe - generalnie wtedy niewiele było możliwości, Koronę musieliśmy sobie zbudować, a potem nauczyć się tam trenować.
W moim przypadku to na pewno nie jest trening siły maksymalnej - lecz właśnie wytrzymałości siłowej - tak jak napisałem. Palce mi kompletnie nie dokuczają - może dlatego, że na początku wspinania przez kilka sezonów trenowałem głównie poprzez podciąganie na krawądkach - 0,5 cm, 1 cm i 1,5 cm.
jak się wspinam to tez trenuję - 2 dni restu jest potrzebne po mocnej sesji na kampusie, a przed atakiem na drogę. Przed sezonem rzadko się zdarzają 2 dni restu. Sporadycznie.
A co do śmiania - są ludziki, którzy znam, a którzy przerabiają 2 jednostki trenigowe w jeden dzień, więc mój trenig jest dla nich par exellance - "śmieszny"...
pozdr