no dobra - pośmiejcie się - trochę o tzw treningu -
Na początek pierwsze przykazanie Trzemżalskiego - "zaczynasz trenować, dopiero wtedy, kiedy rozgrzewka przestaje być treningiem"
Dla mnie rozgrzewka to od 5 do 10 serii po 10 na chwytotablicy systematycznie zmiejszając chwyty. Zajmuje to od 10 do max 15 minut, a przerwach obowiązkowe rozciąganie - nawet nie szpagat, bo on niewiele w praktyce daje, ale żabka i wysokie wstawienia nogi. Mam taki zestaw ćwiczeń, który podpatrzyłem dawno temu u Roberta Cortijo - kto jeszcze takiego pamięta... ehhhh
Drugie przykazanie Trzemżalskiego - "trening jest zajebiście nudny, więc zrób wszystko żeby psychicznie przypominał wspinanie".
W praktyce sprowadza się do tego, że trenuję na kampusie 1-4-7 - wejście i zejście (odległości wystandaryzowane przez firmę V14 - czyli 16 cm między górami szczebelków, szerokość 1,5 cm), no i trzeba robić wynik, czyli na ilość - jak dawno temu na drabinie na Koronie (tę zapewne pamięta wielu więcej).
Wynik daje erzatz wspinania (sukcesy i porażki) i porównianie formy. W tym sezonie po raz pierwszy od chyba 15 lat trenowałem od lutego. Dlatego w sumie postęp ilościowy był. Mam na kampusie taką podziałkę, która testuje odpowiedni poziom robiony w skałach i w moim przypadku idealnie się sprawdza - 1k=VI.4+, 2k=VI.5, 3k=VI.5+, 4k=VI.6... W tym roku robiłem 5k z lotem spod łańcucha, ale nie cisnąłem już wyniku w trakcie sezonu. Ta sama podziałka np. w przypadku Bogdana w ogóle się nie sprawdza, dla niego 2k=VI.7 ;-)
Na kampusie robię od 8 do 12 serii w zależności od miesiąca - tzn jeśli robię tylko 2-3k to oczywiście bardziej 12, a jeśli 4k to bardziej 8 serii. Ale to chyba logiczne. Najpierw rozgrzewka i pierwsze 3 serie obowiązkowo (!!!) 1k z lewej, 1k z prawej i 2k. Wszystko oczywiście na łódach, która mi służy (niektórzy ostrzegają!!!), w tym roku włączyłem ruchy na wyciągnietych, ale sporadycznie i raczej dla eksperymentu.
Po kampusie i chwili restu testuję się na redakcyjnych bulderach tzn. czy robię i czy z zapasem. Powtarzanie tych samych bulderów jest oczywiście nudne, vide 2 przykazanie, ale daje możliwość porówania progresu. Mam 5-6 stałych bulderów. Dość trudnych - bez powtórzenia ;-) Po ich zrobieniu dożynki, czyli obwody ile dam radę ruchów do odpadnięcia 2-3x.
Wszystko to oczywiście na redakcyjnym kompleksie ściankowym... Całości musi trwać minimum 1h (mały trening) - często więcej czasu nie mam, a najlepiej 2h (duży trening). Z reguły trenuję w systemie 2 na 1, jak się wspinam to 2 dni to juz mega rest. Jeśli się nie da wspinać, to po dwóch dniach restu MUSI być duży trening.
No i trzecie przykazanie - "miej w dupie sposoby, wg których trenują inni".
To jest najważniejsze przykazanie, bo kazdy mi mówi, ze taki trening jest bez sensu, że na kampusie nie trenuje się wytrzymałości (siłowej w tym przypadku), tylko palce i siłę kontaktową, ale jako się rzekło ja mam to gdzieś. Może jak bym ich słuchał to bym zrobił już dawno np. Actiona... ale co mi tam. To mój trening i moje wspinanie i tego się bede trzymał. Więc dlatego uprasza się o nienaśladowanie bezkrytyczne tego co napisałem, bo to wszystko bzdury...
Przykazanie dodatkowe, ogólnoludzkie - "trzeba trzymać flaka pod parą", a w wersji optymistycznej "push forward", bo inaczej kładziemy się do rzeczonego pierza i papa
jt
p.s. takich przykazań jest wiecej i nie tylko nt. treningu np. "W zeszyciuku wszystkie drogi wyglądają tak samo" - wygłasza się pod rzęchem z interesująca cyfrą