Bratku Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> jeśli dobrze odczytuje ton twojej wypowiedzi, to ponieważ nie ma badań o poronieniach we wspinaniu,
> to można również wspinać się ekstremalnie (nie ma badań na ten temat)...
Nie, źle odczytujesz to co wprost napisałem w tym wątku kilkakrotnie i wprost - nie jestem zwolennikiem wspinania w ciąży.
Natomiast uważam, że ponieważ nie ma badań to nie można mówić, że się wie.
Można przypuszczać, sądzić, podejrzewać.
Ale to nie wiedza.
To zabobon.
> Co do ringów, to widzę już po wypowiedzi, że jesteś pewien tego, że jesteś w tej materii nieomylny...
Spróbuj może analizować to co piszę, a nie to co Ci się wydaje.
Grzecznie i uprzejmie napisałem: "Jeżeli są tam jakieś błędy to chętnie wysłucham."
Z "chętnie wysłucham" wnioskujesz o moim przekonaniu o nieomylności?
Czy z czegoś jeszcze?
Czy jak już gość nie rzuca na tym forum gównem to nie sposób go zrozumieć? :-(((
> ... Tekst jest oczywiście ok i błędów w nim nie ma...
Oki.
>... ale jest niekompletny i nie przemyąślany.
> Jedna sprawą (bardzo ważną) jest fakt, że nie zastanowiłeś się nad tym, kto jest odbiorcą tego
> artykułu.
Rozumiem, ale się mylisz.
Tekst miał być opublikowany tu i w innych periodykach wspinaczkowych.
To określa grupę do której miał być skierowany.
Tacy co trochę liznęli.
Ja to określam "okolice kursu" czyli tacy co się wspinają i _chcą_ się czegoś dowiedzieć (choć niekoniecznie na kursie) i tacy po kursie skałkowym, którym nie wszystko powiedziano czy też nie wszystko z ogromu wiedzy utkwiło w pamięci.
Dla takich ludzi warto podjąć wysiłek.
>...ale początkującym wspinaczom trzeba tłumaczyć wszytsko w sposób idiotoodporny...
>... robili tak jak to opisujesz, ale ekspres albo karabinek był poniżej ringa i cała siła szła na ring...
Czyli zdjęcia są mało przejrzyste (bo IMO lepsze są rysunki, może namówię Szyszkę). Też to zauważyłem. Ale sezon się zbliżał i _cokolwiek_ trzeba było zrobić.
No i za mało łopatologicznie napisane. To też można poprawić.
Może spróbuj skorygować?
>...Poza tym w przypadku dużego natężenia ruchu jak na lechworze,
> dwie wędki i nie ma z czego opuścić wspinacza po skończeniu drogi z dołem
> (taka wędka blokuje stanowisko, zwykły zakręcany karabinek + ekspres tego nie robi).
1. Nie blokuje, wystarczy że któryś z wędkowiczów odciągnie nieco na bok linę z wędki i już nie trą o siebie.
2. Nie blokuje bo drugi pierścień jest wolny i można się przezeń przewiązać.
Ale jest inny aspekt nad którym warto się zastanowić.
Po co te ringi i stanowiska?
Dla kogo?
Czy prowadzący ma większe prawa niż wędkujący?
>... Trzecia sprawa, to na zdjęciach pokzaujesz stanowisko, gdzie ringi są wbite mniej
> więcej jeden nad drugim. W przypadku stanowiska gdzie ringi są szeroko, twój sposób obciąża ringa,
> oczywiście w mniejszym stopniu niż gdyby była wędka z samego ringa, ale zawsze bardziej niż
> gdyby wogle przez ringa lina nie przechodziła...
IMVHO to tarcie nie ma znaczenia, dlatego że siła docisku ocierającego się o linę pierścienia do niej jest znikoma.
Co zresztą łatwo policzyć.
> Wydaje mi się, że dla ludzi najprostsza zasada, to nie wieszać wędek z ringów tylko z wpiętych w nie
> karabinków.
Czyli ringi są tylko dla prowadzących?
Dlaczego?
Wędkują tylko czarne pedały i czerwoni komuniści? (to żart)
Teraz bardziej merytorycznie.
W krytykowanym przez Ciebie tekście napisałem:
"Jeżeli po poprowadzeniu drogi i przewiązaniu się doszedłeś do wniosku, że ktoś z Twoich partnerów wspinaczkowych będzie chciał się wspiąć na wędkę, to po przełożeniu liny przez pierścień łańcucha podepnij ją karabinkiem nieco wyżej, tak by nie zwisała bezpośrednio z pierścienia."
Czyli _nie_jest_ to instrukcja wieszania wędki.
Bo też i nie miała być.
Mamy tu wspinacza, co prowadzi i znajomych, niekoniecznie tak mocnych acz do wędki chętnych.
A to duża grupa, jak wynika z moich obserwacji.
Chciałem doradzić wspinaczom jak można znikomym zaangażowaniem sił i środków oszczędzić nieco ringi.
> Poza tym wogle nie poruszyłeś tematu starych ringów.
No, nie poruszyłem, bo nie zamierzałem.
A co, jakoś się wycierają dramatycznie?
;-)
> Przy okazji proponuje nie zmieniać tematu i ten tema ciągnąć w nowym wątku...
Że tak ontopicznie powiem: cure te ipsum.
Czyli trzeba było nie zmieniać i nowy wątek założyć ;-)
W kwestii wędek z ringów obserwuję w środowisku pełne spektrum stanowisk.
Od brutalnego piłowania sztywnym i zabłoconym statykiem do najdelikatniuchniejszego zjeżdżania po poprowadzeniu.
Mój pogląd jest gdzieś pośrodku. Ringi są dla wszystkich. Dla sześćsiódemkarzy i dla trójkarzy.
Każdy ma prawo korzystać z zainstalowanych ułatwień.
Ale nikt nie ma prawa ich niszczyć.
scandere necesse est