dorkens Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Drogi Kominiarzu!
Droga dorkens ! :-)
> Naskoczyłeś na ogół lekarzy. To było niezbyt
> eleganckie....
Za brak elegancji przepraszam. Niemniej,
poproszę o wskazanie w poniższych kilku zdaniach
tezy nieprawdziwej:
:< Większość ginekologów się
:< nie wspina i niewiele o wspinaniu wie.
Prawda czy fałsz?
:< Wydaje im się, że
:< to jakiś szczególnie niebezpieczny sport, i że obciążenia
:< wywoływane wspinaczką są jakieś tam (konkretne), a
:< tymczasem ich widzimisię może mieć mało wspólnego
:< z rzeczywistością.
No, tutaj sam widzę, że przegiąłem, bo nawet nie uprawiając
wspinaczki lekarz może odgadnąć jakie partie mięśni pracują
przy tym rodzaju ruchu. Niemniej, zarówno ucisk spowodowany
uprzężą, jak i szarpnięcia, można wyeliminować. I może się
okazać, że inne typy rekreacji na świeżym powietrzu mają
szkodliwość porównywalną, a nawet większą.
:< Mało którego lekarza stać na to, by
:< przyznać się do niewiedzy.
Prawda czy fałsz?
> Poza tym myślę, że generalnie
> lekarz niezależnie od specjalizacji zna się lepiej
> od nielekarzy na dowolnym obszarze medycyny. Ma
> podstawy.
Rozumiem, że generalizacje stawiające lekarzy
w niezbyt korzystnym świetle są nieeleganckie.
A generalizacje w drugą stronę to niby są OK,
bo wybielają biel lekarskiego fartucha?
A jakbym Ci napisał, że naskoczyłaś na ogół
nielekarzy? Wracając do postawionej przez
Ciebie tezy - ja się z nią nie zgadzam.
Poza fragmentem: "ma podstawy". Owszem, ma,
bo program studiów medycznych jest ponad miarę
przeładowany. Ale jeśli lekarz się nie dokształca, nie
interesuje czymś co nie dotyczy jego specjalizacji,
albo po prostu opróżnia swoją pamięć ze zbędnych
informacji, to znać się nie musi (ani psychiatra
na ginekologii ani vice versa). I wcale ta niewiedza
nie świadczy o nim źle.
> P.S. Nie ma badań na temat wpływu wspinaczki na
> ciąże, bo wspin w ciąży jest zjawiskiem bardzo
> rzadkim, w przeciwieństwie do np. (niestety) picia
> alkoholu. To co niesprawdzone nie jest polecane.
O tym samym pisałem: niesprawdzone = niepolecane.
Tyle, że z tym "niepolecaniem" proponuję mniej
kategorycznie. Lekarz może być dla pacjenta
wyrocznią w sprawach na których się zna i
które wie na pewno, a w pozostałych powinien
być co najwyżej doradcą.
> Np. PADI zabrania nurkowania kobietom w ciąży, bo
> nie ma odp. badań i nie wolno ryzykować. Natomiast
> pewne jest, że pewne elementy wspinaczki są
> niekorzystne dla płodu.
Natomiast inne mogą być korzystne dla matki i tym
samym również dla płodu. Jeśli kobieta po rozważeniu
za i przeciw, po zasięgnięciu informacji etc zadecyduje,
że delikatnie, bo delikatnie, ale wspinać się jednak
będzie, to nie należy jej za to potępiać.
Zresztą ze sformułowaniami typu "mogą być niekorzystne
dla płodu" to ja bym w ogóle uważał. Jak bardzo
niekorzystne? Czy bardziej niż siedzenie na pupie
i zamartwianie się nadchodzącymi zmianami?
Podam przykład z innej beczki - kiedyś ktoś mądry
stwierdził, że kobiety w ciąży nie powinny pracować
przy komputerze, bo jest to szkodliwe dla płodu.
Poszło za tym nawet ustawodawstwo, przyczyniające
się do obniżenia przydatności kobiet na rynku pracy.
Do dzisiaj wielu ginekologów myśli, że monitory
w jakiś magiczny sposób szkodzą rozwojowi płodu.
Tymczasem fakty są takie, że monitory faktycznie
szkodliwe (duże CRT bez filtrów, emitujące promienie
X w wyniku m.in. hamowania elektronów na luminoforze)
można obecnie znaleźć jedynie na strychach domów
naszych skomputeryzowanych pradziadków.
Nie tylko wszelkie monitory LCD, ale również większość
używanych przez ostatnie 10 lat tradycyjnych monitorów
kineskopowych, są dla ciąży neutralne.
Pomimo badań, pomimo ogromnych statystyk
i powszechności problemu, przesąd o szkodliwości
pracy przy kompie pokutował zarówno wśród
lekarzy, jak i przenosił się na ustawodawców
w różnych krajach. Mając jakieś tam, uzasadnione,
lecz od dawna nieaktualne podstawy.
> Opisałam to dokładnie, ale
> widzę, że powstało tutaj jakieś forum w forum i
> czytacie tylko swoje wypowiedzi nawzajem.
Mylisz się. Przynajmniej w tym, że powyższe
słowa skierowałaś do mnie. Przeczytałem uważnie
wszystkie Twoje wypowiedzi w niniejszym wątku.
Są to wypowiedzi rozważne, stonowane i kompetentne -
tak, że właściwie nie ma z czym polemizować.
Co więcej pisałaś o sobie: o tym, że zaniechałaś
wspinaczki dla dobra dzidziusia, mimo skalnej
tęsknoty. Napisałaś kim jesteś, jaką podjęłaś
decyzję - unikając autorytatywnych stwierdzeń
zakazujacych wspinania innym kobietom
w ciąży. Nic dodać, nic ująć. Chyba, że oczekujesz
kwiatków za wzorową postawę i merytoryczną
dyskusję :-) Jeśli tak, to niewątpliwie na nie
zasłużyłaś :-)))
Pozdrawiam -
kominiarz