brytyjczyk od sierpnia 2006 ma ograniczenia bagazu podrecznego nie tylko co do kilogramow, ale glownie co do wymiarow - na brytyjskich lotniskach (a od niedawna byc moze i na innych lotniskach, np. na okeciu -
wie ktos jak jest teraz? chodzi mi ogolnie o europejskie airporty) maja takie niebieskie pojemniki, do ktorych musisz wpakowac podreczny - jesli nie wchodzi, musisz nadac do luku. pojemnik jest powierzchni mniej wiecej duzego laptopa czy aktowki i grubosci okolo 20 cm - stoja takie wraz z tablicami informacyjnymi w wielu miejscach w hallu portu lotniczego, zeby kazdy se mogl zmierzyc.
dawniej udawalo sie przewiezc nawet 30 kg w podrecznym, teraz jest znacznie gorzej. mozna bylo wpakowac czesc zelastwa (oczywiscie dziaby, raki czy haki zapomnij - karabinki jeszcze uszly) do podrecznego, teraz na wstepie kaza ci rozpakowac, przejrza dokladnie wypytujac, ale watpie, czy cie puszcza.
istnieje jeszcze jedna mozliwosc na dlugiej trasie z przesiadka: np. na okeciu wezma ci duzy podreczny (o ile nie ma tam juz tych pojemnikow), a w londynie przy przesiadce kaza nadac go do luku - nam tak kazali zrobic w drodze powrotnej z pakistanu, oczywiscie bez zadnych dodatkowych oplat.
a z nadbagazem do luku roznie to bywa:
na dlugich trasach (np. pakistan, indie, nepal) czasem przejdzie i 100 kg (slownie: sto) kilogramow na 2 osoby, a czasem nie przejdzie nawet pol kilo nadbagazu - to ostatnie slyszalem od ciesioly, choc mi sie nie zdarzylo - w sierpniu mielismy 94 kg na dwoch, siwy z niedzwiedziem tez cos okolo setki. fakt, ze pomogl papierek z pezety, ktorym siwy zamachal pani przed nosem oraz to, ze wylatywalismy 5 dni po tych niedoszlych zamachach w londynie - na okeciu byl sajgon, nie mozna bylo zabrac nic do reki, wiec przymykali oko na nadbagaz (juz po odprawie a przy ostatniej kontroli osobistej siwemu zabrali nawet duzy portfel i oddali dopiero w islamabadzie). poza tym laska na okeciu naprawde byla mila a i my staralismy sie robic dobra mine do zlej gry.
do samolotu nie wolno wnosic zadnych plynow, kremow, masci itp. oprocz tych kupionych w strefie wolnoclowej na lotnisku (musisz miec paragon z kasy). zabiora wszystko - nawet leki - chyba, ze masz specjalny papier od lekarza na te okolicznosc (nie wiem gdzie to sie zalatwia, ale nie jest to proste, z tego co slyszalem).
przekladanie z podrecznego do bagazu, ktory jest nadany nie wchodzi w ogole w rachube - nie cofna ci bagazu z tasm. poza tym o podreczny czepiaja sie po odprawie paszportowej, wiec nie dasz rady wrocic ta sama droga.
co do samego ciezaru bagazu podrecznego: onegdaj w lufthansie sprawdzali wyrywkowo juz po odprawie co wieksze bagaze (mnie sie tak raz zdarzylo i baba kazala nadac do luku - powiedzialem "jawohl", wzialem poslusznie plecak... po czym przenioslem sie w inne miejsce i olalem).
poza tym - duzo zalezy od "widzimisie" i dobrego humoru pracownika linii przy odprawie.
uwaga: ja pisze o trasach dlugodystansowych (tu sie bardziej przymyka oczy, bo klient wiecej placi, zwlaszcza np. do azji, gdzie jestes "turysta-bialasem"; z zalozenia staraja ci sie ulatwic zycie) - nie mam kompletnie pojecia jak jest z trasami krotkimi - ze wzgledu na mniejszy limit bagazu i tansze bilety moga wystapic wieksze problemy.
pzdr -
mazeno