Zaowazcie, ze temat dotyczy idei i tego co byc moze jest idealem w rozumieniu zaliczenia sobie czystego przejscia drogi. Olo.K napisal (zartobliwie,zlosliwie?, ale slusznie) ze "Trzeba by uważać, aby na stanowisku nie obciążyć auta, bo się RP/OS nie będzie liczył" i niestety tak! czyste przejscie (choc to pewnie nieczesto mozliwe) powinno sie odbywac bez jakiegokolwiek obciazania asekuracji (w rozumieniu: gdyby nie psychika i rozsadek, to "ta pruba podjeta na zywca zakonczyla by sie sukcesem"). Wiele Waszych komentazy mowi cos w rodzaju "lecac na IV kowym 35-ym wyciagu trzeba by zjezdzac do podstawy sciany", otuz nie trzeba ale mozna, mozna tez zapatentowac wszystkie wyciagi powyzej i przyjsc na droge kiedy indziej aby poprowadzic ja bez odpadniecia. Co gorsze, wybaczcie, ale czy nie widzicie analogii do ptrzykladu z pierwszego postu, odpadajac w skalkach w trernie IV na koncowce nie wiadomo jak trudnej drogi i tak jaj sobie nie zaliczycie. W gorach numer wyciagu i wycena trudnosci nie maja najmniejszego znaczenia: lot to spalona pruba. Faktem jest taz to, ze rozwazania te dotycza glownie "RP jednoosobowego".
Do klasycznego RP pasuje opis: Przeszedlem droge czysto, latalem co prawda pare razy ale kazdy wyciag poprowadzilem. Dla mnie przy przejsciu klasycznym, "przeszedlem czysto" i "latalem (w czasie tego przejscia)" mocno sie kluca.
Pozdrowienia Szczepan