Dziku! z tą komunistyczną propagandą to mnie ubodłeś. Zdania na tamat powstania są podzielone i podzielone będą. Wystarczy poczytać czy Normana Daviesa, czy Cata Mackiewicza. Ja N.D. szanuję bo jako nie polak (ha! ha! poseł Wrzodak triumfuje!) ma ogląd na sprawę z innej perspektywy niż "nekrofilia narodowa". Osobiście uważam że po za niewątpliwym potwornym heroizmem efekt był żaden. Jedynie urbanistyczny, bo w ten sposób korki zaczęły się w połowie lat 90-tych a nie w 60-tych. Uważam, że jak dokonywać aktów zbiorowego poświęcenia to z szansą na sukces. Przecież w tej operacji zginęła znaczna cześć inteligencji warszawskiej. Ci ludzie, ich wiedza, umiejętności były by potrzene do odbudowy tego kraju. Może dzisiaj ten kraj mimo komuny byłby w lepszym stanie, bo umówmy się że po za miejscami gdzie polityka zapuszcza swoje macki jest wiele takich obszarów, gdzie ten potencjał można było wykorzystać niezależnie czy wodzem był Gomułka, czy inny aparatczyk. ,
Wiesz ja jestem takim trochę naiwnym pozytywistą i głeboko wierzę, że ciężka praca jest bardziej skuteczna od napieprzenia nawet w imię jakby nie słusznej sprawy. A po za tym - niestety - hasło "Gloria victis" nie wymyśliła komunistyczna propaganda. A jest to elenent naszej zbiorowej śwadomości, którą tłumaczy się przerost chęci nad umiejętnościami organizacyjnymi.... Krew przelewać jest łatwo i to nam zawsze dobrze wychodziło. Z pracą, organizacją, koordynacją to już gorzej....
Wracając do 11 listopada - naszła mnie taka refleksja, że do tej pory złożeczyliśmy na Jałę i Poczdam, że ktoś nas ustawił w szeregu w imię powojennego ładu. W przypadku Iraku sądzę że stanęliśmy po drugiej stronie barykady. Będziemy wspominani jako uczestnicy takich właśnie działań. Dla mnie to smutna refleksja.