Re: Wielkie cięcie stóp w USA

Starosta Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Bardzo ciekawy wątek. Mógłyś jakoś rozwinąć tę myśl w oparciu o liczby?

Szanowny Starosto, nie istnieje coś takiego jak liczbowy (ilościowy) model matematyczny dla makroekonomii (jeśłi jakiś znasz, to chętnie się dowiem!). Powiem więcej, w ekonomii nie ma nawet "praw", w takim sensie jak w naukach przyrodniczych, tzn. z których coś by się dało jednoznacznie wyliczyć, "na liczbach". Nawet sławne "prawo podaży i popytu" to jest tylko machanie rękami, a nie prawo - stała proporcjonalności nie jest uniowersalna, a na dodatek zmienna w czasie, więc nie jest żadną stałą. Znając doskonale i podaż i popyt ceny nie wyliczysz, chocbyś zniósł jajo... :)
Więc liczby mają tu analogiczne znaczenie jak w astrologii, albo w psychologii. I dlatego jest tam różnie dużo "szkół" jak szkół w astrologii i psychologii.

Nie wiem czy zauważyłeś np. taki drobny fakt (jedne z wielu!), że US dolar po 1939 roku stał się "walutą światową", w którą "inwestował" cały świat. Nawet wiejskie babcie za komuny trzymały w pończochach "dulary", jako lokatę kapitału. Data 1939 na pewno nie wynikała z jakiegoś genialnego posunięcia ekonomicznego w USA w tymże roku, tylko z oczywistej geopolityki. I to dlatego dolar zastąpił funta. A trzeba być naiwniakiem, żeby myśleć, że taka sytuacja nie miała wpływu na rozwój gospodarczy US.

NB patrząc na DAX czy WIG za ostatnią dobę widać wyraźnie, jaki "mały" jest wpływ gospodarki US na rynki europejskie.
W przypadku Polski jest jeszcze taki czynnik (jeden z wielu), że wskutek stale rosnącego zadłużenia generuje się dużą masę papierów dłużnych i przy niskich stopach wierzycielie szybko by je zaczęli wyprzedawać, co doprowadziłoby do katastrofy! Jak się siedzi u kogoś w kieszeni, to nie bardzo można go lekceważyć, na dłuższą metę, a margines swobody działań nie jest wielki... Myśłiciele sprzed stu lat nic na to nie poradzą.