Ryszardzie Ochodzki - Dziku,
Fajnie ze to teraz piszesz,
ze znasz komunizm i od poczatku Cie brzydzil.
Znasz te klimaty, rozumiem, ze granice kompromisu
(czyli kolokwialnie "sk...... sie") poznawales stopniowo.
Tylko z czasem zmieniasz zdanie o tym, czy w ogole jest sens ustalac szczegoly o tym,
co tam mowili strzelajacy w "Wujku", i stwierdzasz, ze nie warto.
Chcialbym wiedziec, czy masz nowe argumenty?
Czy tez to tylko taka wygodna pozycja recenzenta rzeczywistosci,
od czasu do czasu troche podkrecajacego widowisko? Lub tez, po prostu, inna "faza"?
Wnioski, ze raport jest nic nie wart (czyli po co go wykorzystywac),
ale kopie wszelkich rozkazow sa w archiwum w Moskwie,
maja fatalna ceche: nie mozna nic sensownego zrobic (w sensie sadowym).
O to Ci chodzi?
Teza, ze wszysciutko jest w Moskwie,
jest to tez teza niesprawdzalna. Nie wiemy dokladnie, co jest w tych moskiewskich archiwach o SW w Polsce.
I sie w pelni nie dowiemy, przynajmniej w rozsadnym horyzoncie czasowym.
Rozsadnym, tzn. na przyklad takim, ze czesc swiadkow jeszcze zyje i sa do rzeczy.
A moze masz jakis plan, zeby z pomoca np. Mossadu i CIA te archiwa
skopiowac, skoro oni nam je skopiowali? Pracujesz nad tym, zeby wciagnac
transatlantyckich sojusznikow?
A moze, moze, pomysl - moze mimo wszystko latwiejsze i calkiem realne jest szukac i naciskac ludzi tu w kraju,
i krok po kroczku cos odtwarzac?
Jesli piszesz generalnie o planach i regulaminach SW na szczeblu wojewodzkim,
to jest jasne, ze procedury i plany w kopertach w wojewodztwach byly.
Ile bylo wojewodztw, gdzie te koperty byly, czy je otworzono i kiedy?
To jest jakis trop. Jesli zadnej z tylu kopert kiedys istniejacych nie ma,
to kto je zebral, komu zameldowal etc.. I co na to generalowie?
Strzelam ad hoc z pamieci, moze procedury byly inne, np. koperty niszczono niedlugo po otwarciu.
Nie uwazasz, ze IPN powinien nad tym intensywnie popracowac?
IPN sie ustabilizowal juz dawno, w 2001, a ostatnio dostal podwyzki.
Tylko ze to moze nie byc praca dla ludzi niewiele po studiach i do tego majacych "parcie na szklo" (na kamery tv)
i na szybka kariere naukowa, tylko temat dla wyjadaczy, znajacych tamten ustroj i z papierow, i z autopsji,
posiadajacy umiejetnosc czytania "miedzy wierszami".
Trzeba tez umiec wspopracowac ze swiadkami, znajdowac ich i przekonac do rozmowy,
a mimo to byc czasem podchwytliwym.
Powiem wiecej - doswiadczyles i ogarniasz dosc, tez bys sie do tej roboty nadawal, np. na dziennikarza-badacza.
To nie jest od Twoich doswiadczen i mozliwosci tak daleko (a wywiad prasowy do druku juz zrobic umiales :) ).
I to jest duzo bardziej w zasiegu, niz zmuszanie KGB, zeby udostepnilo archiwa, jesli KGB nie chce.
(Moglbys sie wyspecjalizowac np. w pytaniach, jak szly interesy albo inne przechytrzanie "gospodarki centralnie sterowanej", zeby interlokutora rozluznic.)
Pisalem juz gdzie indziej, ze sprawy "Wujka" i "raportu" to w duzej mierze na dzis,
takze sprawa 'nieodrabiania lekcji'. Mozna cos zrobic, sa srodki, w czape tak od razu nie dadza,
z kazdy rokiem jest bezpieczniej, bo tamci nie mlodnieja przeciez, i nalogi miewaja.
I co, nadal chcesz wzmacniac argumenty, ze nic zrobic sie nie da?
Cos sie jednak udalo. A Ty po poltora roku piszesz, ze to bez sensu, bo wszystko ma Moskwa?
A np. Moskwa to nie miala rakiet wycelowanych w Chicago?
I co, mieszkancy uwazali, ze nalezy sie poddac, i nic nie robic?
I chetnie by sluchali glosow z Europy, ze to nic nie da?
Wracajac do tematu.
Raport powstal tak wczesnie, i nawet ten odtworzony w 1998 byl tak nieprawdopodobny,
a mimo to potwierdzil sie na podstawie dowodow ustalonych po 1998 roku.
Przez sam fakt, ze wzmacnial przekonanie, ze podsuwal gdzie szukac, kogo pytac,
juz bardzo pomogl. Byl praca majaca pomoc ustalic dowody, a nie je zastapic.
Ochronil przed dezinformacja siana przez wladze (ze strzelano z roznych miejsc, ze z bliska, ze z kalaszy,
ze rykoszety, ze moze jeszcze gdzies byly jakies tajemne sily nie podlegajace wladzom stanu wiojennego, wiec wladze nie winne...; byl etap, ze niektorzy skolowani albo skaptowani swiadkowie zaczynali przebakiwc ze moze rzeczywiscie, strzelano wszedzie - tak jest, gdy ludzie pamietaja jakies przerazajace wydarzenie,
moga nie wiedziec cos sie stalo i byc podatni na spojne sugestie).
A sprawa "Wujka", wlasnie moze dzieki raportowi, stala sie pierwsza sprawa,
gdzie wspoltworcow stanu wojennego skazano w procesie karnym, nie sterowanym przez nich samych
(jakim byl proces po smierci ks. Popieluszki na przelomie 1984-85).
Wzmacnia to, czy oslabia - wole i mozliwosci poszukiwania dalszych winnych?
Piszac dzis, Dziku-Ryszardzie O.,
ze raport jest "niepotrzebny", bo jest dzis dosc dowodow, bo nie zdolano wszystkich zatuszowac,
w zasadzie oddajesz raportowi i jego tworcom czesc.
Bo raport wskazal tak dobrze, jakiego scenariusza wydarzen nalezalo oczekiwac,
oraz czego i jak szukac, o co pytac.
Pozdr.
GG
Ponizej cytaty ze zmiany pogladow Dzika-Ryszarda Ochodzkiego-Czarka S.
*********************************************8
Re: KOPALNIA WUJEK - a jednak się dało? Autor: Ryszard Ochodzki (IP zapamiętane)
Data: 13-06-2007 - 16:37:34
Ryszard Ochodzki Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Manu ja bym wolalbyc dennym pijakiem i szczac pod
> siebie niz byc kapitanem Milicji i szkolic ZOMO.
> Wolalbym byc meska kurwa i ssac pale Arabom niz
> szkolic ZOMO. Ale wiesz taka jest moja etyka. Ty
> moze i bys szkolil ZOMO swiecie przekonany ze
> robisz to dla dobra i bezpieczenstwa ojczyzny.
>
> Sprawcow masakry Wujka mozna bylo skazac na
> podstawie regulaminu sluzby wojskowej lub ez
> podobnego regulaminu ZOMO. Tow. Kapitan Jaworski
> musial znac ten regulamin na pamiec bo jego uczyli
> w Szkole Milicyjnej. Regulamin okresla kto za co
> odpowiada i jak ma postepowac. Jest to dokument
> prawny i regulowany odpowiednimi ustawami. Na jego
> podstawie sady wojskowe i cywilne rozpatruja
> sprawy karno cywilne personelu wojskowego i
> milicji-policji.
>
> Panowie ZOMOwcy zdaje sie ze zlamali ten
> regulamin? Ten raport jest gowno wart. Nawet jakby
> istnial.
-----------------------------------------------------------------------
************************************************
W obecnym watku byly tu nastepne posty Ryszarda O. czyli Czarka S. w tym stylu, i pewnie bedzie ich wiecej.
O to, co Czarek S. vel Ryszard Ochodzki vel Dzik osobiscie zapodal do Hyde Parku 16 grudnia 2005,
w poscie konczacym wowczas tamten 3-stronowy watek:
************************************************
[
www.wspinanie.pl]
Re: Wybiorcza pamiec alkoholika. Autor: Czarek S (IP zapamiętane)
Data: 16-12-2005 - 19:42:12
(...) Maz mojej matki chrzesnej byl najpier Milicjantem a po 1989 roku byl Policjantem. W komunie dosluzyl sie stopnia kapitana MO i jak kazdy oficer milicji byl w PZPR. Nie wiem czy lazil po domach z rewizjami i czy ganial za ibula w pocie czola, ale wiem ze go bardzo lubie i cenie. Jak bylem maly to jezdzilem na obozy narciarskie wraz z dziecmi Milicjantow do schroniska na Przechybie i uczylem ich jezdzic na nartach.
Pilem wodke z kapitanem okretu podwodnego, oficerem komunistycznej armii. Dlaczego? Bo bylem zakochany w jego corce a ona we mnie. Ruchalismy sie jak kroliki jak tatusia i mamusi w domu nie bylo.
Kolega z klasy byl plutonowym w ZOMO. Idiota zglosil sie do ZOMO na ochotnika. Kiedys byl na patrolu i jebanca obrzucilismy paczkami w tlusty czwartek (owszem bylismy pijani i Bamber troche pozgrzytal zabkami ale nic zrobil).
Polowa moich kolegow nalezala do ZSMP i czesc z nich dalej dziala w SLD czy @#$%& wie w czym tam jeszcze. Kiedys z mila checia wyspowiadam sie przed toba ze wszystkich moich znajomosci z czerwonymi kanaliami. O zapomnialbym ze Prezia poznalem dawno temu latem na Wdzydzach. Prezio byl wtedy jeszcze szefem ZSMP czy cus a ja bylem w tym samym osrodku ze znajomymi czytaj: "dziecmi prominentow". Kolo bral nas pod wlos i agitowal aby sie zaangarzowac w zycie kraju; ojczyzny Ludowej. Jedni sie dali wciagnac inni nie.
Tomku, bylem bardzo blisko tego szamba. Dobrze sie go nawachalem. W SB nie bylem. Nie donosilem na nikogo. Nie wspolpracowalem. Wiem bardzo dobrze jak dzialala komuna. Widzialem najrozniejsze postawy ludzi. Niestety dla kasy i wladzy ludzie sie kurwili. Generalnie moge powiedziec ze w srod tych ludzi pojecia takie jak patriotyzm i dobro nie istnialy. Ich ideologia byla kasa i wladza i dla tej ideologi byli wstanie poswiecic wszystko i wszystkich. Jak sie spotkamy to powiem ci jeszcze wiecej. Tylko jedno cie prosze, nie nzaywaj mnie agentem SB (...)
-----------------------------------------------------------------------
************************************************
A to Czarek S. vel Ryszard Ochodzki vel Dzik zapodal do Hyde Parku 15 grudnia 2005,
jak widac potrafiac przedlozyc rzeczowe cytaty i argumenty,
i wowczas najwyrazniej nie negujac zeznan swiadkow zwiazanych z Raportem:
************************************************
[
www.wspinanie.pl]
Re: Wybiorcza pamiec alkoholika. Autor: Czarek S (IP zapamiętane)
Data: 15-12-2005 - 16:01:07
Jacek Jaworski, autor "raportu taterników", nie miał powodów, by kogoś niesłusznie oskarżać o morderstwo górników podczas pacyfikacji kopalni "Wujek" w Katowicach w grudniu 1981 r. - W kwestiach zasadniczych w tej sprawie nie mógł się mylić - zeznał wczoraj przed Sądem Okręgowym w Katowicach Yoshiho Umeda, były działacz mazowieckiego NSZZ "Solidarność".
Umeda w latach 80. był "kontaktem" między Jackiem Jaworskim a władzami związku.
Jacek Jaworski, instruktor taterniczy grup specjalnych ZOMO, zeznawał już przed sądem. Świadek podał wtedy nazwiska osób, które według jego wiedzy z całą pewnością strzelały do górników, oraz tych, którzy na pewno strzelać nie mogli. Swoje informacje opierał na opowiadaniach zomowców, które usłyszał na obozie szkoleniowym zorganizowanym tuż po pacyfikacji kopalni "Wujek" i "Manifest Lipcowy". Jaworski sporządził potem specjalny raport, tzw. raport taterników, opisujący tragiczne wydarzenia sprzed "Wujka". W dotychczasowych postępowaniach sądowych w tej sprawie zeznania taterników nie były brane pod uwagę. Był to jeden z powodów do podjęcia przez sąd apelacyjny decyzji o konieczności ponownego rozpatrzenia sprawy pacyfikacji kopalń.
Umeda poznał Jaworskiego pod koniec 1978 r. w Dolinie Pięciu Stawów. Ten był już oficerem MO i znanym alpinistą. Jak okazało się z późniejszych rozmów, zajmował się także judo, a jego trenerem był dobry znajomy Umedy.
W 1981 r. Umeda pełnił funkcję zastępcy szefa biura zagranicznego regionu Mazowsze NSZZ "Solidarność". Był też osobą, której Jaworski przekazywał informacje.
- We wrześniu Jacek Jaworski poinformował mnie, że planowane jest wprowadzenie stanu wyjątkowego; chciał, bym przekazał to władzom związku - mówił Umeda. Zaznaczył, że on sam nie pytał o źródło pochodzenia informacji, sam też nie podawał nazwiska Jaworskiego władzom "Solidarności".
Umeda: Jaworski to wiarygodny świadek
W styczniu 1982 r. Umeda został wydalony z Polski, wrócił dopiero w 1988 r. O "raporcie taterników" dowiedział się po powrocie do Polski. Podczas krótkiego spotkania Jaworski powiedział mu o istnieniu raportu oraz o jego zagubieniu. Umeda uznał, że osoby posiadające dokument mogły go zniszczyć, gdyż stanowił on zagrożenie bezpieczeństwa posiadającego. Umeda twierdził także, iż czytał fragment raportu zamieszczony w podziemnym czasopiśmie "Fakty". W trakcie składania zeznań świadek jednoznacznie potwierdził wiarygodność zeznań Jaworskiego. Umeda ocenił go jako osobę wiarygodną, solidną i rzetelną. - Jeżeli Jaworski coś opowiadał, to znaczy, że tak zrobił. Jest on osobą raczej małomówną i raczej skrywa swój dorobek życiowy. Nie uważam, aby chciał coś ubarwiać. Skoro miał coś ustalić, to poprzestał na faktach - mówił Umeda. Podkreślił, że Jaworski nie był agentem "Solidarności" w szeregach milicji. Jeżeli podejmował jakieś działania, czynił to z własnej woli. Miał jednak poczucie wykonywania swego rodzaju misji dla "Solidarności". Równocześnie świadek przyznał, że Jaworski mógł się mylić co do szczegółów, jednak w sprawach zasadniczych z pewnością nie. - Jaworski znał wszystkich podsądnych, miał dobrą pamięć do nazwisk. Tu chodzi o wskazanie sprawców morderstwa. Jaworski nie ma żadnych motywów, żeby dać fałszywe świadectwo - zaznaczył Umeda. Na zakończenie świadek wyraził swoje rozczarowanie tym, że podczas wcześniejszych procesów w tej sprawie jego zeznania nie znalazły uznania w oczach sądu. Powiedział, iż dla niego jako Japończyka było to rodzajem hańby.
Do pacyfikacji kopalń "Manifest Lipcowy" i "Wujek" w Katowicach doszło na początku stanu wojennego w grudniu 1981 roku. W wyniku starć z milicją śmierć poniosło dziewięciu górników, a kilkunastu zostało rannych. Proces przed Sądem Okręgowym w Katowicach jest już trzecim w tej sprawie. Na ławie oskarżonych zasiada siedemnaście osób - były wiceszef KW MO w Katowicach i szesnastu byłych członków plutonu specjalnego ZOMO. Dotąd sądom nie udało się wskazać odpowiedzialnych za śmierć górników.
Marcin Austyn, Katowice
-----------------------------------
Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 2007-06-13 20:04 przez GG.