ja nie twierdze, ze tylko i wylacznie zle drogi sa przyczyna wypadkow, ale w duzym stopniu tak. oczywiscie masz racje, ze praprzyczyna jest glupota.
wyobrazmy sobie taka sytuacje, zmodyfikujmy obrazek z 'predkosci bezpiecznej' - wprowadzmy jeszcze jedna zmienna - otoczenie, czyli warunki, a nie tylko predkosc. Jeden gosc jedzie sobie 200 a drugi 60. Droga chujowa. obaj juz dochodza do swojej granicy predkosci bezpiecznej, zaczynaja sie trzasc. a teraz zmienmy warunki zewnetrzne: poprawiamy jakosc drogi. co sie dzieje? obaj przestaja sie przy tej samej predkosci trzasc dupa, i jada calkiem bezpiecznie.
dobra droga wymaga mniej wysilku od kierowcy, a tym samym jest bezpieczniejsza. nie kazdy ma tak jak ty oczywiscie, refleks pilota mysliwca i psyche zaklinacza wezy. jesliby poprawic stan drog, wielu statystystycznych, miernych kierowcow, nie koniecznie jezdzacych jak debile po 180 i rozpierdalajacych sie na drzewach, mogloby jezdzic bezpieczniej.
chujowa droga to tez taka, po ktorej chodza nieoswietleni piesi, bo nie ma chodnika, jezdza rowerzysci i furmanki bez swiatel, bo tez nie maja ktoredy indziej jechac. czy to nie przyczyny wypadkow?
pzdr,
--
saj