Niestety muszę stwierdzić, że daliście się podpuścić jak klenie. Celem tej ochydnej prowokacji było udowodnienie, że najgłośniej na temat obijania dds-ów szczekają ci, którzy tych dróg nie robili a często nawet nie widzieli. Dla tych, którzy nie wiedzą jak wyglądają Ryski Dziędzielewicza (czyli praktycznie wszyscy, którzy odpowiedzieli na mojego posta) już wyjaśniam.Droga tylko z nazwy biegnie rysą. W rzeczywistości dominującą formacją jest ciąg hakodziur, przechodzący wyżej w kruchą uklamioną ściankę. Droga została poprowadzona rok temu przez Grzegorza Rettingera, który stwierdził że jedynym ratunkiem dla tej drogi jest jej obicie (mam nadzieję, że nie będzie miał mi za złe, że na niego się powołuję publicznie). Od tego czasu droga najprawdopodobniej nie miała powtórzenia.
A tak przy okazji to może ktoś by w końcu obił sąsiednią Wielką Dupę Słonia. Dość często bywam na Dupie Słonia i szczerze powiedziawszy ani razu nie widziałem, żeby ktoś prowadził tę drogę. Kawał pięknej skały się po prostu marnuję, notorycznie ślizgany przez wędkarzy. Asekuracja ze względu na kruchość skały także nie jest najlepsza. Zapewne zaraz zarzucicie mnie argumentami, że do pewnych dróg trzeba dojrzeć, a kruszyzna to nawet dobrze, że jest bo przez to i dds honorniejszy. Mam jednak nadzieję, że w tej kwestji zaczną się w końcu wypowiadać osoby kompetentne, które znają drogę z własnego przejścia a nie tylko z opowiadań znajomych.
Ps. A tak na marginesie to ja nie jestem przeciwnikiem dds-ów, ba nawet mam kilka wartościowych na swoim koncie.