Mam interesującą obserwację związaną z kawą. Otóż podobnie jak Ty do ok. początku listopada żłopałem przez lata kilka filiżanek kawy na dobę, przeważnie mocnej bo inne uwazałem za erzac. Po czym nagle i niespodziewanie przestałem (bez żadnej specjalnej przyczyny - ot chciałem sprawdzić czy bez kawy da się funkcjonować). Jestem cholernie konsekwentny w tym co robię więc zero kawy to zero kawy a nie np. raz na trzy dni jedna. Efekt - w ciągu trzech miesięcy schudłem ok 6 kg. Być może jest to przypadkowa koincydencja ale zważywszy na to, że by łto jedyny radykalny ruch, który wykonałem w związku z moim trybem życia mniemam , że coś musi być na rzeczy. Mądrzy ludzie poinstruowali mnie, że kawa pobudza łaknienie więc nie pijąc kawy ani jej substytutów siłą rzeczy trochę mniej jesz. I być może tu tkwi tajemnica. Dla pełniejszego obrazu dodam, że spadek wagi nie zbiegł się z rozwojem jakiejś choroby (tfu): nie osłabłem, wręcz przeciwnie, wzrosło przełożenie a więc siła względna wzrosła. Rownież wyrażnie poprawiłem kondycję - lepsze wyniki testu Coopera (dla nieziorientowanych test polega na pokonaniu w dowolny sposób jak najdłuższego dystansu w ciagu 12 minut, przy czm dowolny oznacza bieg, trucht, marsz etc dowolnie z sobą kombinowane - lub nie, w sieci są tabelki, które pokazują normy dla odpowiednich grup wiekowych z podziałem na płeć).