Nieśmiało zauważę, że obie tegoroczne wyprawy nie zwojowały więcej niż wyprawa PHZ. Mimo buńczucznych zapowiedzi niektórych forumowiczów (również chyba i Twojej), że Rosjanie i Txikon to dopiero pokażą Polakom, gdzie raki zimują, i jedni i drudzy nic wielkiego nie pokazali i utknęli mniej więcej w tym samym miejscu (czyli na końcu Czarnej Piramidy). I jedni i drudzy odgrażali się potem, czego by nie dokonali, gdyby tak nie wiało, no ale niestety mieli pecha, bo ... znowu wiało. Szczególnie Txikon w swoich wywiadach już "prawie" był na szczycie, już witał się z gąską, już był w szyjce butelki, koniec końców jednak się tam nie dotelepał i wycofał się na z góry upatrzone pozycje. No kurwa, nie dało się panowie. Polska wyprawa nie ma zatem czego się wstydzić, a ci co się z niej śmiali, powinni mieć odrobinę pokory i posypać głowy popiołem. Jednak jak widać, tej pokory nie mają. Nie widzę innego wyjścia, jak dołączyć Jerrego Gwizdka do składu następnego zimowego K2. Ten facet ma jaja i pokaże nam jak się to robi.