11 sty 2017 - 14:45:55
|
Zarejestrowany: 15 lat temu
Posty: 172 |
|
"Raczej chodzi tutaj o całą drogę, tak samo jak w przypadku GGT/GGTW, które są całością."
W tym przypadku muszę się nie zgodzić. Grań jest jak wielka ściana z siatką dróg nieustannie się przecinających. Dodatkowo możesz wybierać łatwiejsze, przez co o wiele szybsze wyciągi, a omijać trudne technicznie. W efekcie końcowym każde jedno przejście Grani Głównej Tatr jest inne, stąd potrzeba uczciwego ich opisywania.
"Np próbowałem też rozmawiać z Gosią Grabowską, ale niestety ona była tam pierwszy raz i szybko zorientowałem się, że szczegółowo nie jest w stanie o tym opowiedzieć."
Widzę tu dwie zasadnicze różnice. Małgorzata ze swojego przejścia nie robiła wyczynu, a przynajmniej ja tego tak nie odbierałem, a po drugie chyba ciężko porównać Jej możliwości opisu Grani, na której w zasadzie wcześniej nie była i Artura bywającego tam z przerwami od dwudziestu lat.
"Tak jak wcześniej napisałem, że rozmawiałem z chłopakami, ale do 100 procent pewności musimy usiąść wspólnie. Artur z Adamem mają natomiast chyba najlepszą dokumentację swojego przejścia w postaci zapisu video z każdego ze 176 boldowych punktów w Kurczabie, plus masa zdjęć. Adam też miał gpsa ale Garmin nie spisał za bardzo."
Świat się wali. Czyli jak zawiedzie mnie sprzęt, to nie wiem, gdzie byłem, bo nie znam drogi, którą pokonałem? No tak. Znane jest to doskonale z gór najwyższych. Problem w tym, że naprawdę nie trzeba niczego dokumentować elektronicznie, wystarczy przeanalizować co się ostatecznie zrobiło, według swojej najlepszej wiedzy napisać, gdzie się było, a gdzie nie, po prostu się pod tym podpisać i wziąć za to odpowiedzialność.
"Może Artur i Adam mają gdzieś, że Tobie czy mnie jest to potrzebne. W pewnym sensie ich rozumiem, dlaczego chyba nie trudno jest się domyśleć."
Oczywiście mogą robić i myśleć, co im się żywnie podoba, tak jak i ich przejście w związku z tym może być ocenianie zgodnie z informacjami, które publicznie przekazali. Dobrowolne bycie na świeczniku zobowiązuje. Prywatne spory mnie natomiast kompletnie nie interesują.
"Wiem, że w czasie mojego przejścia GGTW zawiodły mnie oba telefony, którymi robiłem zdjęcia. Ale nie sądziłem, że mogą paść oba. Jak widać nie da się przewidzieć wszystkiego, szczególnie jeśli decyzję o przejściu podejmuje się z godziny na godzinę, a tak jest najczęściej. Na szczęście spotkałem na grani masę osób. Zdjęcia z różnych stron ciągle do mnie spływają, nawet kilka dni temu odkryłem takie w spamie."
Tylko po co Ci ta dokumentacja? Jako pamiątka? To rozumiem, ale jeśli jako ewentualne dowody, to dla mnie tylko dowód na chorobę, która trawi górskie środowisko. A argumenty, że skoro zawiodła elektronika, to sam nie do końca wiem, gdzie byłem, są raczej słabe.
"Dlatego czekam cierpliwie, w nadziei, że dawni przyjaciele w końcu to sobie wyjaśnią i nie będziemy w to bezpośrednio angażowani."
Osobiście nie jestem przez nikogo angażowany. W zasadzie dyskusja została przypadkowo wywołana przez jedno jajo. Wystawiam się na strzał, bo po prostu wierzę, że to ma sens, że to już jest najwyższa pora by zacząć o tym rozmawiać. Inaczej wkrótce się obudzimy w świecie samych rekordów w nikomu nieznanych dyscyplinach na nieporównywalnych ze sobą trasach.
Pozdrawiam
Grzegorz
Nie możesz pisać w tym wątku ponieważ został on zamknięty