Jaki tam ze mnie praktyk.. W czasach studenckich (chyba po pierwszym roku, bo na praktykach w Złotym Potoku stwierdziłem że to działa, i miałem dostęp do uczelnianego kanistra z roztworem kwasu) jesienią wypróbowałem metodę na kilku drogach w Rzędkowicach (na pewno dół komina Lechwora) i w Podzamczu. Pierwotnie robiłem to pędzelkiem, ale lepsza okazała się szmatka nasączona roztworem i zostawiona na stopniach na kilka minut (moja Mama pewnie jeszcze długo szukała ręcznika). To naprawdę działało, ale było pracochłonne. Nawet chyba opisałem to wtedy w biuletynie BIS Speleoklubu Dąbrowa Górnicza.
"Skutki uboczne" na pewno jakieś są (może nie tak drastyczne jak opisałeś, ale jakieś zawsze) - w przyrodzie nic nie gnie..
Może napiszę coś "obrazoburczego", ale uważam że używanie magnezji prawdopodobnie (nie znam badań - tylko czuje intuicyjnie) przyczynia się do wyślizgania stopni (zatykanie porów w wapieniu, "dolomityzacja" wapienia) - my w starych czasach używaliśmy zwykłej kredy szkolnej - ona, mimo że też pewnie miała zanieczyszczenia "pozawęglanowe", chyba łatwiej się spłukiwała ze skały.
Pozdrawiam,
Włodek