Jako prawnik, ośmielę się dorzucić trzy grosze (w uproszczeniu, ograniczając uwagi do prawa cywilnego):
ad. odpowiedzialność za partnera: widziałbym możliwość zasądzenia odszkodowania lub zadośćuczynienia właściwie w jednej sytuacji - ktoś bardzo doświadczony bierze na wspin kogoś bardzo niedoświadczonego, w miejsce bardzo niebezpieczne (o którym wie, że jest bardzo niebezpeczne, a ten drugi nie wie), wypycha go na prowadzenie wiedząc, że trudności zdecydowanie go przerastają i dla zmotywowania zmyśla, że droga jest bardzo łatwa. Niedoświadczony odpada i robi sobie krzywdę.
ad. "wada serca". Jest prawdą, że w niektórych systemach prawnych uznaje się skargę z tytułu tzw. "wrongful life" (właściwie kilka stanów stanów zjednoczonych). Dziecko skarży o zadośćuczynienie lekarza za to, że wiedząc o jego wadach rozwojowych nie wykonał na nim aborcji. Brzmi osobliwie, a jednak... W Polsce podobny tok rozumowania przyjął SA w Białymstoku (albo SO) w tzw. sprawie łomżyńskiej. Abstrahując od kwestii moralnych, spróbowałem wyśmiać argumentację mającą przemawiać za tego typu roszczeniami z czysto logicznego punktu widzenia w Studiach Prawa Prywatnego (2008).