Temat na gruncie polskiego prawa karnego nie jest jednoznaczny. Słusznie prawi Mammoth, że w grę może wchodzić np. odpowiedzialność za nieumyślne spowodowanie śmierci, bądź przestępstwo narażenia na niebezpieczeństwo. Poza problemami natury dowodowej, wykazania związku przyczynowego (który często przy wypadkach w górach/skałach) jest wielowątkowy, można wziąć pod uwagę kontratyp (okoliczność wyłączająca bezprawność czynu) pozaustawowy ryzyka sportowego.
Słusznie zauważył Mammoth, że inaczej sprawa wygląda, gdy w góry idzie dwóch "amatorów", a inaczej, gdy jedną ze stron jest instruktor, który winien być "gwarantem bezpieczeństwa" i od którego można wymagać zwiększonej staranności.
W niemieckim orzecznictwie odpowiedzialność jest odrobinę szersza, ponieważ gwarantem zawsze jest bardziej doświadczony wspinacz. Jeżeli dochodzi do wypadku z udziałem jego mniej doświadczonego partnera, może wchodzić w grę odpowiedzialność jego partnera, jako gwaranta (o ile pamięć mnie nie myli pisze o tym trochę P.Schubert).
Nieco inaczej może wyglądać kwestia odpowiedzialności cywilnej partnera, choć i tu zajdą te same problemy dowodowe, bowiem należy wykazać zawinione działanie partnera, pozostające w związku przyczynowym z wypadkiem.
Jak wygląda dochodzenie? W prawie karnym postępowanie toczy się z urzędu. Jeśli postępowanie przygotowawcze wykaże sprawstwo, sprawa z aktem oskarżenia trafia do Sądu. W postępowaniu cywilnym poszkodowany lub jego następcy prawni składają pozew i sprawa odbywa się w Sądzie.
Konsekwencje? W prawie karnym w razie skazania wymierzana jest kara (w razie braku uprzedniej karalności w większości przypadków kara pozbawienia wolności w zawieszeniu i/lub grzywna), dodatkowo skazany może zostać zobowiązany do naprawienia szkody. W postępowaniu cywilnym jeśli pozew zostanie uwzględniony, Sąd zasądza "odpowiednią" kwotę tytułem odszkodowania (za szkodę majątkową) i/lub zadośćuczynienie (za szkodę niemajątkową - krzywdę - ból,cierpienie etc.).
W związku z tym, że prawo klęka przed górami, podpisuję się pod słowami Freda, że zasadniczą sprawą pozostaje wewnętrzne poczucie odpowiedzialności za swojego partnera i samego siebie.