Trudno mi cokolwiek powiedzieć, bo zaraz się okaże, że tego nie zrozumiesz, nie podłapiesz. Nie wiem czy się zgrywasz, czy naprawdę nie jarzysz pewnych przenośni. Wiadomo kiedy to głupi żartuje?
Taaaa, swoje rzeczy to ja na śmietniku wygrzebuje, przeważnie. I sram bursztynem, taki alternatywny jestem.
A tak na poważnie, to skoro nie załapałeś, to chodziło mi o ludzi, którzy nie płacą za produkt, a płacą za metkę. Których religią stały się zakupy, a świątynią centra handlowe. Bardzo szybko i trafie potrafią Cię ocenić, od razu widać ile pieniędzy nosisz na sobie.
Po prostu nie trawię w tym silnie outdoorowym zajęciu, pustych lalek, których naturalnym środowiskiem jest sklep i tym odłajzowanych, zniewieściałych typeczków. Bo w ogóle nie trawie takich ludzi, którzy całe swoje życie spędzili w swoim wygodnym mieście. I teraz nagle oni mają udawać wielkich wspinaczy? Robić się na alpinistów?
Wspinaczka to pasja, przygoda, podróż i wyprawa. Nie widziana z okien samolotu.
Jeśli wspinaczka ma ich nauczyć tych wartości, to proszę bardzo. Ale większość i tak pozostaje zburaczałymi lifestyle'lowcami dla których to był sposób na oryginalne hobby.
Wspinacz to musi mieć dzikość i odwagę w sercu. Wspinaczka to nie rurka z kremem, a zajęcie dla prawdziwych twardych ludzi, nie bojących się krwi, potu, blizn i brudu.
Jako, że nikt po za swoim czczym gadaniem nie potrafił przedstawić mi nic sensownego na temat, jak te złe zachodnie koncerny, namawiają tłumy do wspinu, uważam Wasz argument za obalony :P
Więcej osób w Polsce zachęcił widok tych hardych łojantów na panelu gdy przymierzały koszulkę za 2 stówy, niż te szeroko zakrojone akcje BlackDiamonda.
Ta cała machina marketingowa jest skierowana do wnętrza środowiska outdoorowego, a nie po za nie.