To, co piszesz, tylko potwierdza opinię Paszcza. Robiliście tylko szkolenie skałkowe, bo jest mało kłopotliwe i odbywa się na początku sezonu. A i charakter takiego szkolenia jest inny, bo sam sobie doskonale zdajesz sprawę, że instruktor podczas kursu skałkowego ma możliwość się powspinać. Oczywiście nie na pełen gwizdek. Ale sam pamiętam, jak byłem kiedyś pod Krakowem, już po kursie, jak Mendoza wieczorkiem po szkoleniu zrobił Turinga. A co zrobisz po szkoleniu w Tatrach? Browara.
Tak więc nie obrażaj się, ale jesteś mało przekonujący. Tzn. nie w szczerości chęci, ale w obalaniu uwag Paszcza.

A powiedz mi, czy Paszczu czy np. Notonic mogliby Twoim zdaniem bezpiecznie przekazać wiedzę i umiejętności na obozie klubowym?