Witam!
Czytam sobie tak ten wątek i pozwolę sobie wtrącić parę zdań- nie wiem czy wniosą coś rzeczowego do dyskusji.
Ja jestem dziewczyną, mam 163 wzrostu i czasem muszę naprawdę bardzo, ale to bardzo się natrudzić żeby wpiąć się do jakiegoś ringa, spita czy stanowiska.
Nie znam się na obijaniu dróg (za pewne trzeba wziąć pod uwagę wiele czynników- wpinka z dobrego chwytu, długość ewentualnego lotu z wybraną do wpinki liną i w co taka osoba uderzy ewentualnie, jakość skały etc), ale wydaję mi się, że niektóre drogi powinny być trochę inaczej obite.
To chyba nie jest tak, że obicie drogi jest dedykowane przez mega odważnego , nieustraszonego wspinacza dla mega nieustraszonych herosów:). Ekiper powinien chociaż troszkę pomyśleć, że drogę będą powtarzały dzieci, dziewczyny(bardzo często niższe o te 10-20 cm i -nie wypowiadam się oczywiście za wszystkie kobiety- troszkę słabsze, a na pewno mniej silne fizycznie.)
Rozumiem że ktoś kto wspina się 18 lat i patrzy na kogoś takiego jak ja, może pomyśleć że popierdółka. Wspinam się trochę ponad rok, robię jakieś 6+, na wędkę czasem więcej niż 6+. Mam nadzieję, że niedługo z dołem, czysto padnie coś lepszego. Dużo wspinam się na własnej. Jednak dla mnie wspinanie to po prostu przyjemność z ruchu, a nie walka o życie i śmierć i wolała bym uniknąć takiej sytuacji albo takich wyborów.
Często jest tak, że patrzę na drogę i oceniam że OS mogę mieć trudność z wpinką, że na dole czyha póła i robię pierw na wędkę, oceniam czy poprowadzę i podejmuję decyzję. Tylko właśnie czasem przez obicie nie mogę mieć OS bo po prostu się boję. Jeśli na moralnie obitą drogę 6+ idzie ktoś kto maksymalnie robi 6+ lub VI.1 i ma trudną wpinkę albo bardzo duże odległości między przelotami, gdzie ryzykuje pooobijanie się, to nie jest to do końca fajna sytuacja. Może powinno być chociaż zaznaczone w przewodniku, że droga obita na sportowa, ale np. na wyjściu przydatna kostka lub friend czy jakaś tam zabawka. Często jak ktoś nastawia się na sportowe drogi, to nie bierze ze sobą sprzętu na własną.
Jasne że dla każdego wspinanie jest czym innym – jeden cieszy się że ma jedną wpinkę na 20 metrów, inny jak ma ich 5 na 20 m.
Jeśli jednak ekiper patrzy z góry i śmieje się z tych którzy psychy nie mają, to chyba nie do końca w porządku. Pewnie, że jak porówna się obicie na Jurze czy w Sokołach do Piachów (znam tylko z opowieści) to powinno się dziękować naszym ekiperom.
Obija się ponoć tak, że ekiper powinien zgiętym łokciem sięgnąć wpinki- nie wiem, nie znam się, ale tak słyszałam.
Nie wiem co powinno być cenne dla autora drogi i ekipera- to, że dużo ludzi może ją powtórzyć i cieszyć się ze wspinu czy to że tylko nieliczni na nią pójdą, bo obicie moralne i to będzie w przyszłości świadczyło o większej klasie tej drogi. Pytanie otwarte.
Niech taki ekiper wyobrazi sobie( może wcale nie musi ), że ma ładną dziewczynę, o którą się troszczy , która się chce wspinać i na razie zaczyna, ale jest ambitna i waleczna. Czy na 100% puści ją na taką drogę- nic jej nie mówiąc o tym że może obejść trudności albo że przecież mogła pomyśleć i wziąć na wyjście frienda. Jest ambitna i ma silną psychę, zaryzykowała ruch, ale coś nie poszło i spadła. Czy wychodzi z tego bez szwanku?
Mam nadzieję, że mi od razu nie pojedzecie i że w takim razie to mogę się wspinać na wędkę i potem powtarzać drogi. Może powinnam się więcej powspinać i wtedy będę miała większą swobodę ruchu w skale i lepiej będę mogła ocenić czy warto zaryzykować czy nie.
Ale wspina się coraz więcej ludzi i ekiper powinien wziąć pod uwagę, że powtarzać drogę będą też osoby które mogą źle ocenić sytuację, bo nie mają doświadczenia.
To oczywiście tylko mój punkt widzenia i ktoś może się z tym zgodzić lub nie.
A o obiciu dróg omawianych w tym wątku nie mam pojęcia, bo nigdy tam nie byłam.
Pozdrawiam Ania
P.S
No chyba, że motywem przewodnim przy obijaniu dróg jest hasło – Wspinanie to nie jest sport dla małych dziewczynek :)).