krzysiek b:
> Nie wiem po jakich drogach się wspinasz
Po różnych.
> i w jakim stopniu dosłownie traktujesz moją poprzednią
> wypowiedź.
Potraktowałem dosłownie, tak samo jak pojawiające się się od czasu do czasu na forum dobitne stwierdzenia typu: "na Franken wszyscy wpinają się do pierwszego przelotu z kija" albo "na drogach od 8b w górę nikt nie robi OS bez uprzednio wpiętych ekspresów".
> Przykładem mogą być dla
> mnie drogi na Poemie, czy Makino w El Chorro,
> gdzie drogi kończą się zwyczajnie na sporej
> wielkości półkach. Kładzenie się na nich w
> celu wpięcia się czysto do łańcucha uważam,
> za dużą przesadę.
A ja nie.
> Biedruniu patrząc na sposób w jaki się
> wypowiadasz mam wrażenie, że bardzo odpowiada Ci
> być wyznacznikiem etyki. Pewnie właśnie dlatego
> się tu wypowiadasz i to bardzo dobrze.
Odpowiada mi przypominać kolegom zagubionym w odcieniach szarości, że są klarowne reguły (czasem znane od dziesięcioleci), co jest stylowym przejściem, a co pedaliadą.
> Zastanawia
> mnie tylko co jest dla Ciebie ważniejsze: to, że
> masz czyste sumienie po pokonaniu wszystkich dróg
> w (wg mnie śmiesznie) nadgorliwym stylu czy
> obrona przed tym, że ktoś Ci coś kiedyś
> zarzuci.
To pierwsze, zdecydowanie. To drugie może być ryzykowne - oskarżano mnie tu na forum np. o kradzież dróg i wprawdzie nie mogę Cię odesłać do archiwum, jak się to skończyło, bo wykasowałem wpisy, ale generalnie jestem czuły na próbę sprowadzenia moich przejść do pedalskiej średniej. Ale też napisałem - tu na forum - że mam ze dwadzieścia uchybień stylowych na ponad 7 tysięcy dróg, takich które mnie trochę bolą (i dziś te drogi zrobiłbym w lepszym stylu), ale nie na tyle bolą, żebym je traktował jako porachunki. Porachunków mam aktualnie 110 i te _muszę_ zrobić, żeby mieć czyste sumienie.
> Co do Twojego postrzegania "pedaliady" to chyba
> muszę publicznie przyznać się do niej
> (czymkolwiek ona jest i dla mnie zupełnie nie
> pasuje do tego wątku), bo miałem naprawdę
> radochę podczas wymienionego przejścia z bańką
> i nadal figuruje ona w moim wykazie jako RP.
Pedaliada wśród wspinaczy jest niestety powszechna i nie dokonujesz tu jakiegoś szokującego kaming autu. Nie jest również problemem, że droga na której baniowałeś do łańcucha występuje w Twoim _prywatnym_ wykazie jako RP. Ale jeśli w publicznie ogłoszonym wykazie nie zaznaczysz, że to było 1xA0 to jesteś oszustem. Proste jak cep.
> Chyba jodlosz ma rację pisząc:
>
> ... bo nawet w tym wątku wyszło, że wiele osób> odmiennie interpretuje koniec drogi. To ważne -
> bo przeciez nie wspinamy się dla siebie, tylko
> dla cyfry, no i żeby do..ć kolegom;)
Oczywiście, że tak jest jak napisał Miłosz - jasność interpretacji jest kluczowa, bo wspinanie to _również_ aktywność społeczna. W przypadku sponsoringu, rankingów, wykazów przejść sporządzonych w celu otrzymania dotacji to _przede wszystkim_ aktywność społeczna.
> Wszystkie nasze "czyste" przejścia to tylko nasza
> wyobraźnia mówiąca nam, że czegoś
> dokonaliśmy. Fakt przejścia kawałka skały w
> linii przelotów zakończony wpięciem do
> łańcucha jest ustaleniem w zasadzie tylko dla
> tych zniewolonych.
Niestety, ale trafiłeś na fundamentalistę moralnego (nie tylko w dziedzinie etyki wspinaczkowej) i muszę się fundamentalnie z Tobą nie zgodzić.
> Ktoś kto nie szuka przejścia
> a wolności ruchu nigdy nie wdałby się w taką
> dyskusję, więc znowu muszę się do czegoś
> przyznać: do społecznego zniewolenia.
Wspinam się ponad ćwierć wieku i nigdy, powtarzam _nigdy_ nie spotkałem kogoś kto wspina się dla "wolności ruchu" abstrahując od presji społecznej wobec tego co robi, czyli, jak to nazwałeś "społecznego zniewolenia". I dotyczy to również takich "demiurgów" jak Szaleniec, czy ostatnio David Lama.
m.b.