Re: Etyka łańcucha

JKclimber Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Moim zdaniem droga kończy się NHR lub wyjściem
> na szczyt (w sumie też NHR :P) tylko jeśli tak
> pisze w topo. Jeśli mam łańcuch to zrobię
> sobie wpinkę kiedy tylko będę mógł i nie mam
> zamiaru wyżej wychodzić (autor/ekiper mógł
> wbić łańcuch wyżej - jeśli się nie dało
> patrz wyżej).


Już wiem na czym polega problem - problemem jest łańcuch sam w sobie, a może raczej jego zbytnie - rozleniwiające - upowszechnienie w naszych skałach. Wam się chyba po prostu wszystkim w głowach poprzewracało ;)

W naszym kraju standardem staje się sytuacja, że drogi kończą się łańcuchem zjazdowym. Czy to dobrze, czy źle (teraz widzę, że jednak chyba źle, bo przyzwyczaja się wspinaczy do totalnego wygodnictwa) to inna kwestia.
Łańcuch na pewno przyspiesza wspinanie, nie trzeba zawsze chodzić na drugiego za partnerem, co - pamiętajmy - w wielu rejonach jest nadal konieczne. Umożliwia też łatwą instalację "wędki", co niektórych skłania niestety do piłowania stanowiska.
Teraz się okazuje, że powszechne łańcuchy oznaczają też - rzekomo - zmianę przebiegu dróg wspinaczkowych... a przecież wiadomo, że żeby zrobić drogę w ogóle nie trzeba się do niczego wpinać! Można zrobić ją np na żywca.

Jeśli łańcuch jest poniżej krawędzi ściany, jeszcze w trudnościach, to tylko dlatego, że ekiper nie chciał, żeby ludzie kasowali sobie linę przy opuszczaniu. Teraz widzę, że w razie możliwych wątpliwości jednak lepiej osadzać wyżej niż hipotetyczny łańcuch dwa ringi (do zjazdu, a nie do opuszczania), tak żeby co niektórzy nie mieli rozterek. W wielu rejonach świata (np w większości w Czechach) łańcuchy nie są na porządku dziennym. Wychodzi się do ringa zjazdowego na piku i nie ma się nad czym zastanawiać.

Zwróćcie też uwagę, że w rejonach granitowych i piaskowcowych wychodzenie do NHR jest znacznie bardziej istotne niż w jurajskim wapieniu, z uwagi na rodzaj chwytów występujących na wierzchowinie. Na Jurze zwykle to są klamy i nie ma znaczenia jak zakończymy drogę. W granitach i piachu wyjścia są często bardzo trudne z uwagi na powszechne występowanie "bezchwycia". Często jedyną możliwością jest mantla, która wg moich obserwacji nie jest w Polsce techniką "powszechną", więc warto się w niej ćwiczyć i wychodzić do NHR :P

Na koniec - żeby nie było, że się napinam - niech każdy się wspina jak lubi, ale z rozmysłem ;)

Pozdrawiam
Michał Kajca [pza.org.pl]

Wesprzyj walkę o swobodny dostęp do skał!
naszeskaly.pl