Właściwie to sam sobie odpowiadasz na postawioną kwestię w sensie różnic w stosunku do stricte klasycznego instrumentu, a więc takiego który w większości spełnia założenia Torresa.
Główna różnica w gitarze o której napisałeś tkwi nie tyle w profilu podstrunnicy co w jej szerokości liczonej proporcjonalnie od siodełka. W tym wypadku to 48 mm co jest swego rodzaju wypadkową pomiędzy wąskim akustykiem =46<48, bardzo wąskim elektrykiem ~42 nawet, (wyłączając Gibsony), a szerokim klasykiem ~52. Wartości są przybliżone - różne firmy czy też lutnicy budują zróżnicowane w szczegółach instrumenty.
Owe 48 we wzmiankowanym instrumencie jest całkiem dobrym złotym środkiem i w miarę wygodnym.
Sam profil podstrunnicy w tej Yamasze zachęca do technik rzadziej, (bądź w ogóle) stosowanych przez gitarzystę klasycznego. Generalnie jest bardzo przyjazny grze dirt, a więc brudnej nie w sensie jednak pejoratywnym. Nie wymaga takiej dokładności jak podstrunnica płaska i szeroka. W konsekwencji można zaryzykować stwierdzenie, że taka budowa instrumentu czyni go łatwiejszym, choć tu zdania mogą być podzielone.
Instrument Y, o którym mowa jest całkiem niezły w swojej klasie. Cenowo to poziom przyzwoitej szkolnej gitary klasycznej lutniczej (np dla studenta), a nawet rozpoczynającego swoją przygodę koncertową kameralisty.. w porywach i ze sporymi zniżkami. Jedank jeśli brać pod uwagę materiały, klucze, cut away i elktronikę, może się okazać że to instrument głównie dedykowany do gry pod wzmacniaczem, bez prądu zaś może być bardzo przeciętny. Jako swego rodzaju hybryda klasyka z elementami gitary elektoakustycznej to dość interesujący "wash and go".
Osobiście jakoś nie jestem fanem Yamahy, choć robią fajne motocykle :) ...BTW, kupiłbyś czekan Yamahy ??
-