Wybór strun powinien być podyktowany wyłącznie zamierzonym celom brzmieniowym. Generalnie w akustyku cienkie struny - za takie uważam 11-ki - są dobre do techniki bluesowej. Tzn. takiej, w której podciągasz struny. To nie jest poprzeczne wibrato. Podciąganie to przyciśnięcie struny do progu i przesunięcie jej (ciągle przyciśniętej) tak, by zmienić dźwięk. Może to być podciągnięcie o ćwierćton, półton, ton, półtora ton a nawet dwa tony. Nie wiem nawet, czy da się więcej, jeśli tak, to chyba raczej na bardzo cienkich strunach (8, 9) na elektryku, gdzie takie struny nie są bezsensowne.
Oczywiście ten sposób artykulacji możesz zakończyć poprzecznym wibrato, jest to zresztą typowa bluesowa zagrywka.
Ja obecnie gram właśnie na jedenastkach, więc nie narzekam na naciąg, ale i tak jest to prawdziwa siłownia, w porównaniu z gitarą klasyczną. Daje to natomiast inne możliwości. Przede wszystkim większą głośność i możliwość agresywnej artykulacji bez obijania się strun o gryf (tzn. w porównaniu ze strunami nylonowymi).
Z kolei te jeszcze grubsze struny znakomicie sprawdzają się w jazzie, gdzie generalnie raczej się nie podciąga. Legato nie jest tak częstą techniką, jak w bluesie, rocku czy metalu i dźwięki standardowo raczej zarywa się kostką czy palcami prawej ręki. Dzięki temu niektórzy osiągają bardzo klarowne i selektywne brzmienie, jak z kałasza, vide np. Di Meola.
Owszem, jak ktoś zaczyna grać, to na zasadzie osnowy, może sobie założyć miękkie struny, nawet 10-ki. Natomiast ogólnie sugestia, by zmienić struny na cieńsze, jeśli gra sprawia trudność, nie ma sensu w przypadku prawdziwej muzyki, a nie raczkowania. Tam bowiem, jak napisałem, grubość strun powinna być po prostu podyktowana celom brzmieniowym. I jak kogoś boli i mu ciężko, powinien po prostu ćwiczyć i doładować.
Dlatego pisałem o barre, bo w przypadku nawet prostej akompaniamentu, dajmy na to durowymi akordami barre, gdy będzie to na strunach 13, to po treningu na panelu może to być trudne.
Natomiast jeśli o moje własne sympatie, jako gitarzysty, to z jednej strony jest to coś takiego:
z drugiej zaś:
Czyli schizofrenia, wirtuozostwo vs grajkowanie.
W zasadzie wkleiłbym raczej Dylana, ale nie mogłem nic znaleźć. Np. Gates of Eden.