Friend Napisał(a):
> A nie jest to przypadkiem sprawa dekompresji
> kapsułki (choć wygląda na sztywną) i
> parowania/wrzenia (jak w strzykawce wypełnionej
> częściowo wodą, po odciągnięciu tłoczka, z
> zatkanym wylotem)?
Może być tak jak piszesz, pewnie zależy od kompasu. W mojej silvie kiedyś nie było pęcherzyka w ogóle, a teraz jest - niezależnie od warunków.
Jeśli to ma zależeć od sztywności kapsułki i różnicy ciśnień między wewn. a zewn. stroną kompasu, to wg mnie większe znaczenie od ciśnienia atmosferycznego powinna mieć temperaturowa rozszerzalność cieczy i kapsuły. O ile pamiętam, pęcherzyk w moim robi się większy gdy jest zimno - mniemam, że w związku z większą rozszerzalnością temperaturową cieczy, niż obudowy.
> Gdyby to było "nowe"
> powietrze, to byłoby go coraz więcej za każdym
> razem.
Niekoniecznie, bo pęcherzyk powietrza jest znacznie bardziej ściśliwy od cieczy, przez co pełni rolę amortyzatora. W kompasie bez pęcherzyka byle upadek może spowodować chwilowe powstanie wewnątrz kapsuły ciśnienia rzędu kilku barów. Zmiany temperatury też powodują powstawanie dużych różnic ciśnieć (dodatnich lub ujemnych). Z odpowiednio dużym pęcherzykiem tak się nie dzieje, bo ten się łatwo spręża i rozpręża.
A co do przeszkadzania w pracy kompasu - pewnie rzeczywiście jakoś bardzo nie przeszkadza, ale przyznasz, że brzydko taki pęcherzyk wygląda :-)