raz w życiu użyłem kompasu w Tatrach - bardzo dawno temu - tyle że w Zachodnich (na Czerwonych Wierchach które znałem) i w warunkach zimowych; piździło śmniegiem i nie było nic widać;
po zrobieniu dwóch kółek* i powrocie do tego samego "szlakowskazu", wyjąłem kompas i mape, i jakoś określiłem kierunek posuwania i dotarliśmy na Kope Kondracka a stamtąd wprost w dół do doliny;
natomiast bałbym się poruszac za wskazówkami kompasu przy tak oraniczonej widoczności, w urzeźbionym terenie skalnym, w którym byłbym pierwszy raz;
pozdr
dr know
* - było normalnie jak na kreskówce - po około dwudziestu minutach marszu wyłonił się słupek z oznakowaniem szlaków - jakież było zdziwienie że wróciliśmy w to samo miejsce; ruszyliśmy ponownie - i znów trafiliśmy w to samo miejsce...wtedy wyjąłem mapę, kompas i określiłem w miarę sztywny kurs; to nasze błądzenie kłade na karb odchyłki (ku południowi) jaka mogłam nam się przytrafić z uwagi na strachy związane z północnymi zerwami Czerwonych Wierchów - no i Czerwone z racji budowy pozwalają na takie kręcenie się, cheche;