jodlosz Napisał(a):
> 3/ OS a zejście na ziemię.. tu obiema rękami
> podpisuję się pod zdaniem Micaja. Zejście (nie
> zeskok!) na ziemię, półkę, w dobre klamy czy
> wszystko jedno do jakiego restu jest elementem
> TAKTYKI przy wspinaniu OS.
Przy wspinaniu w ogóle - nie tylko OS.
> Powiem więcej,
> odpadnięcie z powodu niechęci zejścia do restu
> uważam za ciężki przypadek głupoty.
Niby dlaczego? Można to przecież potraktować
jako rodzaj ogranicznika - np. umówić się, że zrobisz
drogę w określonym stylu, jeśli po starcie nie wracałeś
na glebę. A jeśli wracałeś, to sorki, ale zepsułeś sobie styl
przejścia.
> I uwaga personalna - do Olgierda:) Kiedy to
> ostatnio zakładałaś heksa w przewieszonej
> rysie, hmm? Bo opisana przez ciebie sytuacja jest
> akurat bardzo realna
Wybacz, ale nie zawsze umiem określić precyzyjnie
czy i kiedy jakaś rysa jest przewieszona - a ciężko
i jednostajnie przewieszonej jeszcze nigdy nie robiłem.
Dobrym przykładem drogi z mojego pułapu, gdzie
przejście bez powrotu do gleby jest trudniejsze
i wg mnie lepsze stylowo od przejścia z odpoczynkami
na trawce, jest droga "minogi" na Łutowcu. Przewieszony
początek po klamach jest łatwym terenem piątkowym,
ale założenie tam bezpiecznej asekuracji wymaga czasu.
Powrót do gleby w celu wypoczynkowym bardzo ułatwia
zadanie - można wyszukać miejscówkę, wrócić, znów
wejść i przełożyć kilka kevlarków przez małe dziurki,
połączyć je w porządny punkt, znów wrócić, odpocząć
i dopiero pociągnąć dalej do drugiej wpinki, która jest już
w prawdziwym NHRze, ale wysoko. Jednak takie taktyczne
wracanie do gleby bardziej przypomina grę w szachy,
niż wspinaczkową walkę z drogą. A w każdym razie
jest sporym ułatwieniem. To, czy wliczymy taką zabawę
w zakres OS, czy też na odwrót - to już jest tylko i
wyłącznie kwestia umowy. Niemniej, jeśli ją zaliczymy
do OSu, to musimy też przyznać, że przejście w jednym
ciągu bez powrotu na trawkę byłoby trudniejsze i
jako takie bardziej wartościowe. Czyli stworzylibyśmy
sytuację w której OS OSowi nierówny - słaby Kominiarz
będzie wracał na glebę strzepywać rączki, a silny Jodłosz
przejdzie w ciągu z palcem. Zatem OS Jodłosza będzie
lepszy, niż OS Kominiarza. Tymczasem chcemy, żeby
istniał tylko jeden OS - najlepszy z możliwych.
> 4/ pierwsza wpinka z kija, lassa, pleców partnera
> itp.. - to chyba najtrudniejsza sprawa..
Owszem, ale często sprawę tę przesądza ekiper.
Na Frankenjurze (tzn. w paru starszych regionach -
np. Gossweinstein) drogi były obijane pod nieco inny
styl wspinania, niż dzisiejsze wspinanie sportowe.
Tzn. liczono się tam, najwyraźniej, z poważnym
ryzykiem. Jeśli na drodze są miejsca, gdzie
dałoby się coś dobić i byłaby to sensowna,
wykonywalna wpinka, istotnie zwiększająca
bezpieczeństwo zawodnika, to jest to
równoznaczne ze stwierdzeniem, że bez tej
wpinki droga jest źle obita - jak na dzisiejsze
standardy sportowe. Robiąc taką drogę z pierwszą
bezpieczną i chcąc się takim przejściem
chwalić musisz jednak napomknąć o pierwszej
wpince - żeby dla wszystkich było jasne, że
nie zrobiłeś "typowego" przejścia RP danej drogi sportowej
(rozumianej jako sekwencja ruchów + stan asekuracji)
tylko łatwiejsze - z tą samą sekwencją, ale poprawioną
asekuracją. Jest to istotne dla osób mających inne
podejście niż Ty i szukających ryzyka również na
drogach obitych. Nie musisz podzielać ich poglądów,
ale powinieneś je uszanować i nie wprowadzać w błąd.
Dzięki nauce wylatujemy w kosmos,
dzięki religii wlatujemy w budynki.