Re: etyka wspinania a zawieszanie ekspresów

Panowie,

tradycyjnie już dyskusja zrobiła się wielowątkowa;) a przecież poruszane problemy mają zupełnie inny ciężar gatunkowy..

1/ zaczęło się od Kolegi "max2", którego zadziwiło wieszanie ekspresów z kija. A co za różnica, w jaki sposób przygotowywana jest droga pod przejście PP (o PP i RP za chwilę), hmm? Ja czasami wieszam ze zjazdu, czasami z kija (rzadko, gdyż po pierwsze nie posiadam, a po drugie - jestem atechniczny), czasem "hacząc" od dołu, zdarza się także, że częśc mam powieszoną z próby OS, a resztę ze zjazdu. Haczenie z kijem przerasta mnie niestety.. Żaden z ww. sposobów wieszania ekspresów nie jest lepszy - w moim Excelu i tak wszystkie te drogi będą figurować jako PP. Wartościowanie tego uważam za całkowity bezsens. Z kija źle - a hacząc od dołu cacy, haha.

2/ RP i PP - a to już zdaje się przerabialiśmy wielokrotnie.. Wiadomo, że w RP jest trudniej, ale.. Może nam się to nie podobać, ale od jakiegoś czasu - niestety? - we wspinaniu sportowym prawie nikt nie rozróżnia PP od RP (poza niektórymi Czechami, z AO na czele). Jeżeli zawodnik podaje, że zrobił drogę RP - to znaczy, że miał powieszone ekspresy, jeżeli wieszał je od dołu - wyraźnie to zaznacza. I wszyscy, którzy mają kontakt ze wspinaniem sportowym doskonale to rozumieją. Jeżeli ktoś uważa, że jest w ten sposób oszukiwany, to wybaczcie - ale chyba trochę oderwał się od wspinaczkowej rzeczywistości.. A Biedruń i Makar - mimo, że doskonale wiedzą, jak to jest - akurat w tej sprawie walczą trochę z wiatrakami.
Dla mnie argumentem decydującym jest to, że nie spotkałem się w skałach z sytuacją, żeby ktoś intencjonalnie poprawiał na obitej drodze styl z PP na RP (zdarza mi się rozgrzewać z wieszaniem ekspresów na drogach, które kiedyś z różnych powodów padły PP - ale to przecież nie ten przypadek). Ba, nie ma już prawie zawodników, którzy po przehaczeniu/zapatentowaniu drogi zdejmują ekspresy przed finalnym przejściem.Ostatnio widziałem coś takiego zimą 2008 w Chorro (szacunek dla Kolegów z Kielc!), ale - całe szczęście - chłopakom, zdaje się, już przeszło..

3/ OS a zejście na ziemię.. tu obiema rękami podpisuję się pod zdaniem Micaja. Zejście (nie zeskok!) na ziemię, półkę, w dobre klamy czy wszystko jedno do jakiego restu jest elementem TAKTYKI przy wspinaniu OS. Powiem więcej, odpadnięcie z powodu niechęci zejścia do restu uważam za ciężki przypadek głupoty. Podobnie jak celową odmowę zlustrowania drogi przed próbą wbicia się w nią OS-em (ja się sajtem wspinam i nie mogę się patrzeć na drogę, wypowiedziane w kierunku niżej podpisanego z wyraźną pogardą - cyt. autentyczny sprzed 2 lat z Będkowskiej)

I uwaga personalna - do Olgierda:) Kiedy to ostatnio zakładałaś heksa w przewieszonej rysie, hmm? Bo opisana przez ciebie sytuacja jest akurat bardzo realna - jakiś tydzień temu robiłem Komin w Bliźniaczej na Okienniku. Crux drogi to solidnie przewieszona rysa na klinowanie. 4 razy wycofywałem się z rysy, za każdym razem po założeniu kolejnego przelotu. Schodziłem do no-handu, sapałem i jeszcze raz do góry. W końcu byłem już tak zmęczony, że się nie cofnąłem i przeszedłem do końca. To co mam sobie wpisać, Mądralo, RK:)?

4/ pierwsza wpinka z kija, lassa, pleców partnera itp.. - to chyba najtrudniejsza sprawa.. zgodnie z tradycyjną definicją - RK. Tylko, że spora część dróg obita jest pod przejście z 1 powieszoną wpinką. Zwłaszcza na FJ, ale także u nas. A może u nas tym bardziej, znam wiele dróg z bulderowymi trudnościami przed 1 wpinką - oczywiście możemy zacisnąć zęby i ryzykować. Ale pamiętajmy, że wspinanie sportowe to nie ma być walka o życie, a drogi mają być bezpiecznie obite (co nie znaczy, że nie ma na nich lotów, pod warunkiem, że nie walniemy bezwładnie w glebę albo w półę). Ja też nie lubię, gdy wpinka jest na 4 metrze (lub gorzej), a teren poniżej jest trudny lub - co gorsza - kruchy i potencjalny lot kończy się na głowie asekuranta lub wystającym kamolu. Tylko czy wolimy, żeby droga - zgodnie z regułami bezpiecznego obijania - miała 1 wpinkę z gleby (czyli np. na 2 metrze), 2 wpinkę na 3 metrze (a i tak z wybraną liną jest gleba), a 3 wpinkę na 4-tym metrze? ja - prywatnie - chyba jednak wolę sytuację, gdy wpinka jest wyżej i sami decydujemy czy nas stać na dojście do niej bez asekuracji czy jednak potrzebujemy mieć linę wpiętą. Ale argumentu, że wspinanie jest potencjalnie niebezpieczne i jak kogoś nie stać psychicznie, to niech się w drogę nie wbija - nie przyjmuję. Bo wielu z nas przypomni sobie sytuacje, że odpadnięcie przed 1 wpinką, z powodu ukruszonego stopnia, poślizgnięcia czy po prostu błędu we wspinaniu - spowodowało mniej lub bardziej poważną kontuzję. A - wybaczcie - we wspinaniu sportowym poszukuję trudności, a nie ryzyka. Od tego drugiego mam Trady i góry.
Kończąc, mam wrażenie że tzw. bezpieczna pierwsza wpinka rozpowszechni się u nas szybciej niż myślicie. I dla większości nie będzie to żaden problem. Niektórzy z nas nad tym zapłaczą, ale podobnie jak przy PP i RP, za jakiś czas 1 bezpieczna zostanie wchłonięta w sformułowanie "zrobiłem drogę w RP". I może dobrze..

5/ i już bardzo krótka uwaga do Birbaga i Ordynatora:) Koledzy, Mroczny Przedmiot Pożądania na Okienniku wcale nie jest źle obity. Trudności robimy przecież z wpinką przy pasie niemal, a czujne miejsce niżej, które pokonujemy z węzłem 1,5-2 metry nad ringiem nie ma przecież więcej niż VI.2 - o czym, Wy, Mocarze - doskonale przecież wiecie;) A lot jest w powietrze. Natomiast wpinki w terenie V-kowym wspólnym z Domatorem dlatego są gęsto, że ewentualny lot - który zawsze może się zdarzyć - skończy się w sąsiednim kominie. Generalnie przy wymianie asekuracji staramy się choć trochę zachować charakter drogi - a Mroczny Przedmiot - o ile pamiętam - miał 3 wpinki. Teraz ma chyba 6. Największa zmiana miała miejsce na drodze Rafała Pietrasiaka "Czarcie Harce" VI.2+. Zamiast 5 spitów jest ok. 10 ringów (na 35 metrach) - i od razu droga stała się jedną z częściej chodzonych na Okienniku.

pzdr
jodlosz



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2009-10-01 14:22 przez jodlosz.