Pamiętam Go dobrze ze skał. Odwieczne trampki i szmaciana torba zamiast plecaka, a na jego trawersach można sie było nieźle napocić. Wzbudzał w nas, początkujących wspinaczach niezły szacunek. Przy bliższym kontakcie okazał się bardzo sympatycznym, miłym i rozmownym człowiekiem. To dobrze, że wśród wspinaczy znalazł przyjaciół, takich, na których może liczyć nawet po śmierci.