A ja - w przeciwieństwie do Ciebie - takiej starości życzyłbym tylko największym wrogom. Nastąpiła bowiem arcy dziwna sytuacja kiedy człowiekowi dopiero po śmierci przybyło "przyjaciół" ( z reguły jest odwrotnie). Wieniu żył pod koniec absolutnie sam. Był biedny jak kościelna mysz, bez rodziny i kolegów. Tak sobie wyobrażasz swój finisz? Siedział na Zakrzu a nie w Tatrach bo go na nie nie było najnormalniej stać. Wstydźmy się wszyscy. Gdyby nie Andrzej, Wieniu nie miałby szans na przypomnienie się.